Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
kazrk5
Najnowsze recenzje
1 2 3
  • [awatar]
    kazrk5
    Stosunkowo młode, bo działające zaledwie siedem lat, Wydawnictwo Stara Szkoła rozpoczęło swoją działalność od przybliżania polskim czytelnikom współczesnej literatury czeskiej. Z czasem w jego ofercie pojawiły się pozycje reprezentujące inne gatunki: młodzieżowe, satyryczne, kryminały, horrory czy thrillery. Do tej ostatniej grupy zdaje się należeć powieść „Sprawdź, czy ktoś za Tobą nie stoi” Iny Nacht. • Piszę: zdaje się, bowiem najnowsza powieść Ilony Gniadek – Czaińskiej, ukrywającej się pod pseudonimem Ina Nacht (wcześniej wydała „Dom numer 47”), psycholożki z wykształcenia i zamiłowania, zawiera w sobie wyraźne elementy innych rodzajów powieści. Nie wiem nawet, czy w ogólnym bilansie nie biorą one góry nad wątkami kryminalnymi. Nie popełniłby wielkiego nadużycia ktoś, kto nazwałby tę powieść psychologiczno – obyczajową z wątkiem sensacyjnym. W przeciwieństwie do autorki nie jestem psychologiem, ale przynajmniej kilka zachowań bohaterów książki wydaje mi się mało prawdopodobnymi, w każdym razie nie przekonującymi. By nie zostać zhejtowanym za spojlerowanie nie będę, oczywiście, zdradzać szczegółów, powiem tylko, że moje wątpliwości dotyczą relacji zachodzących między głównymi parami bohaterów. Być może rozwianie moich zastrzeżeń (także natury „prawnej”, mówiąc w dużym uproszczeniu) nastąpi w kolejnych częściach opowieści, bowiem, jak zapowiada wydawnictwo, powieść „Sprawdź, czy ktoś za tobą nie stoi” jest zaledwie zaczątkiem „mrocznej serii z Kotliny Kłodzkiej” i już niebawem ma się ukazać kolejny tom zatytułowany „Dziewczyny nienawidzą kobiet”. Może wtedy czytelnik pozna, choćby częściowo, przyczyny określonych zachowań pani policjantki i jej służbowego partnera, dowie się, czy w ich przeszłości lub charakterze tkwi coś mrocznego, czy może jest to syndrom sztokholmski… • A tymczasem mamy rok 2018 (retrospekcje mające związek z akcją bieżącą sięgają dziesięciu, a nawet dwudziestu czterech lat). Do osady Białe położonej w Kotlinie Kłodzkiej przybywa Sonia Hoffman, tłumaczka ze swoją partnerką Kają Sowińską, malarką i rzeźbiarką (przeciwników LGBT informuję, że wątek ten nie będzie jakoś szczególnie rozwijany przez autorkę, ba, jego zakończenie może nawet niektórym posłużyć jako argument za tezą, iż homoerotyzm jest uleczalną chorobą, albo li tylko przelotną fascynacją). W odziedziczonym przez tę drugą kobietę po ciotce Łucji domu mają odpocząć od wiel­komi­ejsk­iego­ zgiełku (panie przybywają w okolice Kłodzka ze Szczecina)i rozpocząć nowy etap życia. Wkrótce Kaja wyjeżdża na targi artystyczne do Antwerpii i praktycznie nie pojawia się już w życiu Sonii (poza sporadycznymi smsami). Tymczasem tłumaczka próbuje zaadaptować się do życia na swoistym pustkowiu. Poznaje z czasem lokatorów sąsiednich trzech domów: zaniedbanego ośmiolatka Filipa Rusowskiego, staruszkę Hildę Jóźwiak i niedoszłego weterynarza Adama Rzeckiego. Pewnego dnia psy Sonii znajdują na jej posesji worek z kośćmi i biżuterią. Znalezisko znajdzie się w obszarze zainteresowań drugiej bohaterki powieści, sierżant Kariny Maj, która po znajomości otrzymuje pracę w wydziale kryminalnym policji w Kłodzku. To nie podoba się jej kolegom z wydziału, typowym samcom alfa, którzy – a zwłaszcza komisarz Aleks Grab – wyrażają wprost swoje niezadowolenie i niechęć. Aleks wyraża to w sposób… rzadko spotykany. Jednak decyduje się wspomóc koleżankę w rozwiązaniu tajemnicy worka z kośćmi. Od siebie dodam, że to rozwiązanie wydaje się tyleż zaskakujący, co naciągany. • Generalnie trudno odmówić Inie Nacht umiejętności budowania nastroju grozy, tajemniczości (poprzez między innymi opisy specyficznej aury panującej w Kotlinie Kłodzkiej, stopniowanie napięcia), co jest warunkiem sine qua non powieści aspirującej do bycia czymś na pograniczu thrillera i kryminału. I faktem jest, że już od pierwszych stron udaje się autorce wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Jednakowoż rozwiązanie poszczególnych wątków, których kilka jest w mojej ocenie zbędnych, może wywołać rozczarowanie. Nie wspomnę już o paru niek­onse­kwen­cjac­h w opisach, bowiem przeciętny czytelnik pewnie nie zwróci na nie uwagi. Szalenie denerwujący jest natomiast styl narracji: infantylny, jakby żywcem wzięty z wypracowania klasowej kujonki zakochanej w prozie Elizy Orzeszkowej(na przykład: „Zachodzące słońce znikało powoli za horyzontem. Nurkując w zbożowym polu, ozłacało świat pocałunkiem pełni lata”); w zasadzie trudno też mówić o indy­widu­aliz­acji­ języka, choć bohaterowie reprezentują różne środowiska społeczne i zawodowe – wszyscy mówią pełnymi zdaniami zbudowanymi wedle odwiecznych reguł gramatycznych. Kto chce, niech przeczyta i przekona się sam!
  • [awatar]
    kazrk5
    Aktorka Kalina Jędrusik i pisarz Stanisław Dygat nieodmiennie lat fascynują kolejne pokolenia budząc niejednoznaczne oceny i odczucia. Stąd też kolejna książka im poświęcona autorstwa Remigiusza Grzeli ma szansę na pozyskanie licznego grona czytelników. • O Kalinie Jędrusik pisali już Piotr Gacek i Dariusz Michalski, do którego monografii sięga zresztą Remigiusz Grzela, autor literackich portretów m.in. Barbary Krafftówny, Mariana Kociniaka czy Teresy Torańskiej. W przeciwieństwie do swoich poprzedników Grzela postanowił stworzyć w jednej książce portret podwójny. Opublikowana przez krakowskie Wydawnictwo Otwarte książka „Z kim tak ci będzie źle jak ze mną? Historia Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata” zachęca do sięgnięcia po nią już okładką zaprojektowaną przez Elizę Luty, na której znajduje się portret bohaterów wykonany przez mistrzynię fotografii, Zofię Nasierowską, znakomicie oddający usposobienie obojga. Podobnie jak tytuł, będący cytatem z jednego z najlepszych, w mojej opinii, tekstów Wojciecha Młynarskiego, świetnie wyśpiewanego przez Jędrusik. Wydaje się, że w sposób niezwykle lapidarny oddaje ona istotę relacji łączących małżonków Dygatów. Dawali oni sobie niespotykaną swobodę także w sferze erotycznej, a jednocześnie, zwłaszcza on, byli o siebie zazdrośni, bo nie potrafili bez siebie żyć. Remigiusz Grzela pisze (w sposób kulturalny) o jej romansach m.in. z Tadeuszem Plucińskim, Wojciechem Gąssowskim, Władysławem Kowalskim; sporo miejsca poświęca jego fascynacji m.in. Urszulą Sipińską. • Ale zdecydowanie bardziej ciekawy jest obraz środowiska, w którym obracali się bohaterowie książki. Bez upiększania pokazuje stosunki panujące w świecie literatów i artystów teatru i filmu. Przez karty książki Grzeli przewijają się takie tuzy ówczesnej bohemy, jak Tadeusz Konwicki, Kazimierz Brandys, Jerzy Andrzejewski, Gustaw Holoubek, Zbigniew Cybulski i wielu innych, którzy bywali u Dygatów, prowadzących na Żoliborzu dom otwarty. O Jędrusik i Dygacie wypowiadają się niektórzy z nich oraz członkowie ich rodzin, do których autorowi udało się dotrzeć. I tu trzeba powiedzieć, że Remigiusz Grzela wykonał w tym zakresie imponującą pracę, docierając do osób, które rzadko wypowiadają się publicznie na temat innych osób (na przykład: Adrianna Godlewska, Monika Sołubianka, Hanna Banaszak). Szczególnie cenne wydają się wypowiedzi brata i siostrzeńca Kaliny Jędrusik i jej opiekunki Aleksandry Wierzbickiej. Ich wspomnienia i przemyślenia pokazują aktorkę i jej męża jako osoby artystycznie i życiowo niespełnione poprzez niedocenienie. Grzela obala też powszechne dość mniemanie, jakoby to Dygat stworzył Jędrusik jako symbol seksu, taką polską Marilyn Monroe. • Remigiusz Grzela odszedł w swojej książce od typowego dla biografii układu chronologicznego. Pierwsza część „Z kim tak ci będzie źle jak ze mną?” nosi tytuł „Akt drugi”. Dopiero potem jest akt pierwszy i trzeci. Dla urozmaicenia narracji autor buduje też pewne sytuacje dramaturgiczne, wypełnione (nie wiadomo na ile rzeczywistymi) monologami wewnętrznymi lub dialogami tytułowych bohaterów lub ich znajomych. Czasami jednak, niestety, zbyt rozbudowuje dygresje narracyjne (wplata na przykład rozbudowaną sekwencję zbrodni w willi Romana Polańskiego i Sharon Tate czy charakteryzuje Zbigniewa Cybulskiego i grane przez niego postaci bez większego, by nie powiedzieć żadnego, związku z Kaliną Jędrusik). W niezwykle skomplikowany (czytaj: zbyt drobiazgowy) sposób przedstawia genealogiczne powiązania rodzin obu głównych postaci. To wszystko rozbija potoczysty bieg opowieści o fascynującym małżeństwie aktorsko – literackim i ich życiu pod ścisłym, jak się okazuje, nadzorem służb specjalnych. Bieg ubarwiony anegdotami i dosadnym językiem, którym posługiwała się kwintesencja kobiecości, jaką niewątpliwie była Kalina Jędrusik. • Tekst biografii uzupełniony jest wkładką ze zdjęciami, indeksem postaci oraz szczegółowo opracowaną bibliografią, co stanowi dodatkowy walor tego wydawnictwa.
  • [awatar]
    kazrk5
    Wydawnictwo Czarne systematycznie w serii reportażowej publikuje portrety polskich miast. Po Białymstoku i Poznaniu Marcina Kąckiego, w sierpniu bieżącego roku ukazała się książka „Łódź. Miasto po przejściach” Wojciecha Góreckiego i Bartosza Józefiaka. • Życiorysy obu panów z miastem tym są związani w sposób metrykalno – emocjonalny. Wojciech Górecki urodził się w Łodzi i poświęcił jej wiele publikacji dziennikarskich, w tym książkę „Łódź przeżyła katharsis” z roku 1998. Potem zmienił swoje zainteresowania reporterskie, czego efektem są takie jego książki, jak „Planeta Kaukaz”, „Toast za przodków” czy „Kirgiz wraca na koń”. Zmienił też miejsce zamieszkania. Z kolei w Łodzi mieszka wciąż, urodzony w pobliskich Pabianicach, Bartosz Józefiak i to jemu książka „Łódź. Miasto po przejściach” zawdzięcza napisane specjalnie dla tej publikacji reportaże. • Książka ta bowiem stanowi w większości zbiór reportaży, których pierwodruk nastąpił w poprzednich latach m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Życiu Warszawy” i wspomnianej już „łódzkiej” książce Góreckiego. Najstarszy z nich, „Gaz story”, pochodzi z roku 1989. Tych powstałych w ubiegłym roku jest zaledwie pięć. Może to stanowić pewne rozczarowanie dla czytelników nastawionych na najnowsze doniesienia z miasta pod wieloma względami wyjątkowego a przez to frapującego. Co bynajmniej nie oznacza, iż historyczna perspektywa, którą autorzy przedstawiają w swoich tekstach nie ma wartości. Górecki i Józefiak przypominają złote lata miasta, jego imponujący rozkwit w XIX wieku, gdy dla wielu ludzi była ona „ziemią obiecaną”. Ale reportażyści pokazują też upadek tego „polskiego Manchesteru” po ustrojowych i ekonomicznych przemianach w naszym kraju po 1989 roku. Łódź jako miasto paradoksalnie straciło na nich bardzo dużo, a wraz z nią jej mieszkańcy. Bardzo poruszające są historie wybranych ofiar tych przemian, z którymi rozmawiają autorzy książki. Dziś miasto przoduje pod względem liczby bezrobotnych, umieralności niemowląt, wskaźnika umieralności w ogóle i długości ulicznych korków. Łódź zajmuje natomiast ostatnie miejsce w kraju pod względem przyrostu naturalnego, średniego wynagrodzenia i wyposażenia mieszkań w łazienki. Te ostatnie wskaźniki powodują, że miasto się wyludnia, młodzi nie chcą tu studiować ani się osiedlać. Ci, co tu pozostają, zdają się utrwalać dość powszechną opinię o Łodzi jako „złym mieście”. Cytowany przez Góreckiego i Józefiaka reżyser Marek Koterski mówi, że dwie najgorsze rzeczy, które mu się w życiu przytrafiły, to komunizm i Łódź. A dla potwierdzenia osądu Bogusława Lindy o Łodzi jako mieście meneli, autorzy zapraszają na ulicę Włókienniczą (dawną Kamienną utrwaloną przez Agnieszkę Osiecką w piosence o kochankach z tejże ulicy), tudzież na zaplecze odnowionych w sporej części głównej arterii miasta ulicy Piotrkowskiej. Te obyczajowe fragmenty są bodaj najmocniejszą stroną książki. • Bo jest Łódź także miastem, które wykorzystało bodaj najwięcej środków unijnych na rewitalizację, wybudowało największe dworce: kolejowy (Łódź Fabryczna) i tramwajowy (tzw. „stajnia jednorożców), a niedługo będzie miała najdłuższy w Polsce tunel kolejowy; jest tu również największa fabryka zamieniona w centrum handlowo – usługowo – kulturalny (Manufaktura). Ma też miasto Hannę Zdanowską, zaangażowaną w działalność, mająca odmienić oblicze Łodzi panią prezydent. Książkę kończy reportaż Bartosza Józefiaka dokumentujący jeden dzień jej pracy. Bije z niego optymizm, co do dalszych losów miasta i jego mieszkańców; podobnym uczuciem napawają rozmowy z Anną Fornalczyk, Agatą Zysiak i Martą Madejską, dla których los rodzinnego miasta nie jest obojętnym. Pozwalają one mieć uzasadnioną nadzieję na zmianę tego smętnego obrazu miasta po przejściach przedstawionego w literackim portrecie Łodzi.
  • [awatar]
    kazrk5
    Jakub Małecki (nie mylić z Robertem, autorem powieści kryminalnych) należy do dość wąskiej grupy pisarzy, na których książki się czeka. W połowie września 2020 roku miłośnicy twórczości autora „Dygotu” otrzymali jego nową powieść zatytułowaną „Saturnin”. • Jej ukazanie zapowiadał wielokrotnie sam Jakub Małecki w licznych spotkaniach on line, w których uczestniczył w pierwszym okresie pandemii. Sprytnie unikał przy tym odpowiedzi na pytania mogące zdradzić choćby w zarysie zarys fabuły, a także strukturę kompozycyjną powieści. Zdradzał jedynie tytuł, który stanowi imię męskie, rzadko spotykane, dziwne i nielubiane przez jedną z dwóch postaci je noszących. Wyjaśnienie okoliczności jego otrzymania przez młodszego z mężczyzn, 30 – letniego Saturnina Markiewicza, stanowi tylko jeden, choć nie najważniejszy, wątek powieści Małeckiego. Dużo istotniejszy i bardziej fascynujący jest wątek dziadka Tadeusza i jego siostry Ireny. Wątek oparty zresztą na autentycznej historii członków rodziny pisarza. Już we wcześniejszych książkach Jakub Małecki czerpał z losów swoich przodków, jednak „Saturnin” jest powieścią zdaje się w największym stopniu biograficzną, co przyznaje w posłowiu autor wyznając, iż jest jednym z ośmiu wnuków jednej z wiodących bohaterek. Sam Saturnin zresztą ma przynajmniej kilka cech tożsamych z pisarzem. Podobnie jak on uprawia trójbój siłowy i przepada za słodyczami. • Jakub Małecki nie byłby pisarzem – artystą, gdyby opowieść inspirowaną historią rodzinną przedstawił w sposób epicki, jaki znamy z historii literatury nie tylko rodzimej. W rozmowie z Michałem Nogasiem autor nazywa ją historią alternatywną, w której „coś jest nie tak”. Nietypowy, do pewnego stopnia nowatorski, jest też udział trzech narratorów, z których jeden… nie żyje. Umożliwia to spojrzenie na sięgającą lat wojny historię z różnych punktów widzenia, czyniąc ją pełniejszą i bardziej pasjonującą, mimo iż nie obfituje ona w nadmiar wydarzeń. Ten pozorny brak rekompensuje, jak zwykle u Małeckiego, obecność nietuzinkowych postaci, czasami dziwnych, niekiedy śmiesznych, często „połamanych” przez życie. • „Saturnin” to w podstawowej swojej warstwie o powieść niezwykłej relacji bratersko – siostrzanej, ale także opowieść o odrzuceniu, wywołującym poczucie winy, niską samoocenę i o ogromnej potrzebie akceptacji, miłości. A w tle mamy magiczny świat, tajemniczą rzeczywistość wywołaną pomyłką na… bilecie autobusowym niezwykle umiejętnie i wciągająco opisany przez mistrza „realizmu magicznego”, Jakuba Małeckiego.
  • [awatar]
    kazrk5
    Na początku października 2019 roku do księgarń trafi pierwsze wydanie biografii boksera żydowskiego pokolenia, Harry’ego Hafta wydana przez krakowskie Wydawnictwo Otwarte. • „Harry Haft. Historia boksera z Bełchatowa. Od piekła Auschwitz do walki z Rockym Marciano” – tak brzmi pełny tytuł tej książki, którą dla polskiego czytelnika przetłumaczyła Małgorzata Kafel. Jej autorem jest Alan Scott Haft, syn zmarłego w 2007 roku w wieku 82 lat boksera. W posłowiu pisze on m.in. Przez całe swoje dorosłe życie usiłuję sprawić, żeby ojciec mnie pokochał. Napisanie tej książki to moja ostatnia próba. Teraz, kiedy z jego własnych ust usłyszałem przez co przeszedł, rozumiem, dlaczego był taki, jaki był. Kocham go, wybaczam mu. To wyznanie pozwala odbierać książkę nie tylko jako zapis kariery zawodniczej Harry’ego Hafta, ale również jako próbę zrozumienia tego boksera jako człowieka, swoistą analizę behawioralną. • Ta „ludzka” płaszczyzna wydaje się być może nawet ważniejsza niż ta dokumentalna, bo Harry (a właściwie: Hercka) Haft zawodowo sportem zajmował się zaledwie rok (1948 – 1948), natomiast wydarzenia, które były jego udziałem i niejako spowodowały, iż zajął się boksem, ukształtowały go jako człowieka. Urodził się on w Bełchatowie, jako ósme dziecko swoich rodziców. Jako trzylatek stracił ojca, a zastępujący go najstarszy brat, nie szczędził małemu razów. Rówieśnicy nie żydowskiego pochodzenia dawali mu na co dzień odczuć, że jest kimś gorszym, pozbawionym niektórych praw. Musiał o nie walczyć przy pomocy pięści. Wojna i okupacja pogłębiła jeszcze tragizm życia Hafta, jego żydowskich (i nie tylko) współbraci. Hercka trafia do kolejnych obozów pracy przymusowej: w Poznaniu, Strzelinie, Auschwitz, Birkenau, Jaworznie… Tu pracuje ponad siły w kopalni węgla kamiennego, ale także (dla rozrywki) SS-manów rozgrywa walki na gołe pięści ze współwięźniami, którzy, pokonani, trafiają do komór gazowych. Potem trafia na tereny III Rzeszy, ucieka z marszu śmierci, z pomocą rodziny trafia do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął zawodową karierę bokserską, która potrwała niecały rok. Dlaczego? - o tym można przeczytać w jego biografii. Dość powiedzieć, iż istotną rolę odegrał tu ukształtowany wcześniejszymi przejściami charakter Hafta. • Wytrwałość, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, wola życia, ale i szczęście sprzyjające mu w trudnych sytuacjach pozwoliły Harry’emu przetrwać i ocalić człowieczeństwo. Zapłacił za to jednak niemałe koszty. Najbardziej poruszająco mówi o tym jego syn Alan Scott w posłowiu, ale i sam Haft w załączonym do książki wywiadzie. Książkę uzupełniają też słowami wstępnymi znawcy dziejów Żydów zamieszkujących tereny polskie w okresie przed II wojną światową i po jej wybuchu oraz historii boksu w USA: John Radzilowski i Mike Silver. • Książka pisana jest niewyszukanym, zrozumiałym językiem, nie ma tu wyszukanych figur stylistycznych i – czego trochę mi brakuje – pogłębionego rysu psyc­holo­gicz­nego­ głównego bohatera i osób z jego otoczenia. Poruszają opisy rzeczywistości obozowej, jest też wzruszający wątek miłosny – czego chcieć więcej? • Biografia Harry’ego Hafta ma szansę trafić na ekrany kin. Podobno scenariusz na jej podstawie pisze Justine Juel Gillmer, reżyserować ma Barry Levinson („Rain Man”), a w rolę boksera (a potem sklepikarza) najp­rawd­opod­obni­ej wcieli się Ben Foster.(„Warcraft: Początek”, „3:10 do Yumy”).
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
13
  • Dezorientacje
    Grzebałkowska, Magdalena
  • Zaśnij, diabeł patrzy
    Sone, Cyryl
  • Filip Łobodziński?
    Łobodziński, Filip
  • Służące do wszystkiego
    Kuciel-Frydryszak, Joanna
  • Flirtując z życiem
    Stenka, Danuta
  • Pociąg do imperium
    Wolny, Maja
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo