Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
W książkach napisanych "dla rozrywki" szukam rozrywki, w książkach naukowych - naukowej wiedzy, w literaturze faktu - faktów, etc. W żadnych nie toleruję nudy, nieudolności, autoprezentacji walorów intelektualnych autora. Tyle!
Najnowsze recenzje
-
Powieść Christie niby bardzo klasyczna, ale też jedyna w swoim rodzaju. Byłoby draństwem wyjaśniać - dlaczego ;) Oto Herkules Poirot usiłuje zrealizować swoje marzenie bycia emerytem i hodowania dyń. Nie ma szczęścia, bowiem pod jego nosem dochodzi do morderstwa, a wszystkie osoby związane z ofiarą mają tę cechę, że każda z nich ma coś do ukrycia. Nie ma też szczęścia zabójca;Poirot przechodzi sam siebie w dociekliwości i znajomości ludzkiej natury. Wynik jego śledztwa jest - mówiąc delikatnie - zaskakujący.
-
Z braku soczystych, barwnych i świetnie wymyślonych postaci: H. Poirot i panny J. Marple jesteśmy skazani na małżeństwo agentów brytyjskiego wywiadu (emerytowanych). Z braku pomysłowej i zaskakującej intrygi - na naiwną fabułkę, w której na szczęście jest jakieś morderstwo wymagające wyjaśnienia. Z braku wyrachowanego, sprytnego mordercy - na ociężałych umysłowo szpiegów. Ogólnie - im bliżej końca tym bardziej opadają ręce. Książka jest nie aż tak zła, jak "Tajemnica wawrzynów" w której bohaterowie wspominają tę akurat, szpiegowską aferę dziejącą się na kartach "N czy M". Można sobie darować i jedno i drugie.
-
Niestety. Agatha Christie do pisania książek innych, niż świetne, klasyczne kryminały, nie nadawała się zupełnie. Dowodem na to jest niemal każda jej książka usiłująca być powieścią szpiegowską. Nie każdy musi umieć wszystko. Bohaterami jest małżeństwo emerytowanych pracowników wywiadu brytyjskiego, uwikłanych w naiwną, naciąganą do granic intrygę szpiegowską. W opowieści pojawiają się wspomnienia historii opisanej pod tytułem "N czy M" trzydzieści lat wcześniej. Po co? Nie wiadomo. Nieudany pomysł, nieudana forma, nieudani bohaterowie. Prawdę mówiąc - trochę szkoda czasu...
-
Po przeczytaniu ok.40 powieści A. Christie mam podejrzenie, że "Tajemnica rezydencji..." jest najgorszym jej dziełem. Więcej nawet - ta książka jest straszna, śmieszna, niedorzeczna i fatalnie napisana. Niesłychanie to dziwne, ale taka jest prawda. Jakieś pokraczne połączenie tandetnego kryminału z political fiction i nie wiadomo czym jeszcze. Przez pamięć o wybitnej pisarce - zachęcam do odpuszczenia sobie lektury...
-
Powieść jak gra komputerowa - główna bohaterka kolejno odwiedza różne lokacje i zbiera dowody w prowadzonym śledztwie. Nie jest to panna Marple, ale niejaka Emilia Trefusis, która podczas zimy tysiąclecia usiłuje wyciągnąć z poważnych kłopotów swojego lekko niedorozwiniętego narzeczonego, oskarżonego o morderstwo. Bardziej oficjalne śledztwo prowadzi inspektor Narracott, stary policyjny wyga. • Czyta się dobrze i to jest najważniejsze :)