Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
112
  • [awatar]
    agnesto
    Autyzm to nie choroba o czym zarówno rodzice, jak i postronni zapominają. Ktoś, kto widzi „dziwne dziecko” odruchowo tworzy sobie mylny obraz rodzica. Że ten nie pilnuje, że nie wychowuje, że to skutek bezstresowego „posiadania potomstwa”, telefonów i rozpasanego dobrobytu naszych czasów. • A prawda jest całkiem inna. Prawda jest i smutna i bolesna jednocześnie. Nazw chorób nie pisze się na czole, o nich nie rozpowiada się na prawo i lewo. Schorzenia się ma, z nimi się żyje, walczy i opłakuje w samotności. • A rodzic dziecka z autyzmem? Z kochanym dzieckiem, które miało być zdrowe i takie, jak inne dzieci? co robić? Jak reagować? Kogo chronić – siebie, czy trzymane za rączkę kochane dzieciątko? Na autyzm nie ma lekarstwa. Nic nie dadzą maczkiem zapisane recepty na najnowsze specyfiki medyczne, nie ma leku, który można wystać w kolejce aptecznej licząc na bezgraniczny sukces. • „Autyzm nie zaraża. To tylko autyzm”, jak mądrze stwierdziło dziecko wyśmiewane przez rówieśników. Te osoby przy narodzinach dostają 10 punków w skali Apgar. Rosną, rozwijają się i nagle czar pryska. Coś zaczyna szwankować, coś zaczyna niepokoić i nagle stają się stałymi bywalcami gabinetów lekarskich. Są badania bez końca, rozmowy i szukanie. Zaczynają się konsultacje medyczne, dociekanie, podważanie wcześniejszych diagnoz i leczenie „na ślepo”. Dlatego tak ważna jest obserwacja dziecka od pierwszych dni życia i szybka reakcja. Ale – uwaga!!! - nie każda anomalia u dorastającego maleństwa jest chorobą, czy dysfunkcją, aczkolwiek są pewne objawy, które powinny stać się bodźcem do reakcji. • Lecz tego wszystkiego dowiesz się z książki Joanny Stalki-Jarskiej. Obraz, który w galerii medycyny stał dotychczas w piwnicach, zostaje odkurzony i powieszony na honorowym miejscu w gabinecie specjalisty. Autyzm – jak Mona Liza. Autyzm – jak dzieło do poznania dla każdego pacjenta, które analizuje się fragment po fragmencie. To obraz który zna każdy i na którego płótnie każdy znajdzie coś innego. Tak jest z autyzmem – wymaga indywidualnego podejścia i cierpliwości – co podkreśla autorka. Autyzm uzurpuje sobie czas na wyłączność, 24 godziny na dobę, 366 dni w roku bez dnia oddechu. To schorzenie nie wypuszcza ze swoich szponów – ani chorego ani najbliższych. Autyzmowi trzeba podporządkować wszystko i wszystkich. • Ta książka to poradnik dla rodziców, lekarzy i nauczycieli. To kompendium wiedzy dla każdego. To publikacja, która wyciąga do ciebie rękę i prowadzi cię krok po kroku - od formalności urzędowych, przez poradnie, metody edukacji i życie codzienne. To ktoś, kto jest i kto zawsze pomoże. Autyzm trzeba oswoić i wprowadzić go do swojego domu jak nowego członka rodziny, a autorka, Joanna Stalka-Jarska udowadnia, że nawet tego dodatkowego lokatora można ujarzmić. • I – co wynika po lekturze – gdy kończy ci się pokora, a cierpliwość ulatuje przez uchylone okna, masz prawo do złości, bezsilności i wolnego. Bo w autyzmie chodzi o równowagę. • Czytanie edukacyjnych rymowanek ma być radością, a chore dziecko ukochanym skarbem, które z uśmiechem tulisz do siebie. • „Murzynek Bambo w Afryce mieszka, • Czarną ma skórę ten nasz koleżka. • Uczy się pilnie przez całe ranki • Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki. • A gdy do domu ze szkoły wraca, • Psoci, figluje - to jego praca. • Aż mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!" • A Bambo czarną nadyma buzię. • Mama powiada: "Napij się mleka", • A on na drzewo mamie ucieka. • Mama powiada: "Chodź do kąpieli", • A on się boi, że się wybieli. • Lecz mama kocha swojego synka, • Bo dobry chłopak z tego Murzynka. • Szkoda, że Bambo czarny, wesoły, • Nie chodzi razem z nami do szkoły”. • Niebywała publikacja. • Studnia wiedzy dla każdego. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Cały rok człowiek żyje w pędzie, który puchnie od pracy, obowiązków i ludzi. Praca jest, obowiązki się mnożą, a ludzie raz są, raz znikają, a ich twarze zamazują się w pamięci obrazów, których mózg już nawet nie rejestruje. I choć często w ślepym pędzie mijasz kogoś, kto potrzebuje twojej uwagi, dotyku, czy dobrego słowa, to przecież twój zegar tyka, trzeba biec, bo obiad, bo raport na wczoraj, bo nowy problem w pracy i głowa cię boli, a już i tak jesteś spóźniony ze wszystkim. Życie wyprzeda cię w biegu do mety, czego jesteś kompletnie nieświadomy, no ale „(…) każdy ma to, na co sobie zasłużył”. • Aż zdarza się ten moment – błysk dziwny, jasność widziana tylko przez ciebie. Mara dziwna spowija cię w zaskakującym miejscu i czasie i oto ktoś. Widzisz twarz i hamujesz w twa maszyna napędzana bezcennym czasem. Oto nagle szybkość nie ma znaczenia, że kłopoty nie są w końcu tak wielkie, a rzeczy są tylko rzeczami i obowiązki mogą chwilę poczekać. Że ty sam możesz stanąć i masz na to czas. Bo zjawia się ktoś, kto okazuje się być poza tym wszystkim – i zaczynasz czuć siebie. Zaczynasz żyć… i dochodzisz do wniosku, że można inaczej, że można spójniej i cieplej. Że można RAZEM. • Czas Wigilii zmienia wszystko i wszystkich – ale tak wcale nie musi być. To tylko jeden dzień, a reszta dni w roku? Czy pozostałe dni mają być straconą szansą na życie, na bycie i na zdrowie? A gdzie dotyk, spojrzenie oczu, wspólnie wypita kawa w pidżamach o czwartej nad ranem? Gdzie przytulenie, zapach świeżo umytych włosów i bycie razem bez pędu myśli i strachu o jutro? Gdzie TU i TERAZ? • „To, co nas spotyka jest często kwestią naszych wyborów i priorytetów. To my decydujemy o tym, którą drogą pójdziemy i jak dalej ułoży się nasze życie” pisze Marta Nowik w „Nocy Wigilijnych Cudów”. Jest tu i ciężarna dziewczyna, która nie radzi sobie z codziennością i strachem w sobie. Jest i on, straszy pan, który z wiekiem coraz bardziej tęskni i kocha i wspomina. Jest codzienność, niezaleczone nałogi i łzy, których tłumienie nie zawsze się udaje. Jest samotność pośród ludzi, jest bezradność i trwoga o każdą minutę. A przecież „Trzeba spotkać się ze sobą”, stanąć na wprost lustra i spojrzeć na siebie i to, co się ma i kim się jest. Czas wyciągnąć do siebie samego przyjazną dłoń i polubić się takim, jakim się jest. To ty i twoja dusza – to ty i twoje serce, to ty i twoje piękno. • Marta Nowik, jak dobry przyjaciel, wycisza dla ciebie tykający zegar, sadowi cię na kanapie, przytula, jak dobra mama i szepcze do ucha, że „Jesteś wyjątkową osobą. Jesteś dobry i czas w siebie uwierzyć. Jesteś aniołem bez skrzydeł, bo spadłeś z nieba i stałeś się człowiekiem”. Marta Nowik ociera twoje mokre od łez oczy i czeka… czeka, aż odkryjesz cud w sobie. Cud - jako człowiek, cud Wigilii, który odrodzi się w tobie i stanie się tobą jednocześnie. „To ty jesteś cudem” – szepcze autorka. • … • Zalesiany. • Miasteczko, ulice, domy, a w tych domach ludzie i ich smutki i nadzieje i łzy, które mamią wzrok. W tych domach bicie serc i zegar wiszący na ścianie i kalendarz, co odmierza dni do Wigilii. Jest ranek, zaraz noc i tik i tak i znowu brzask i kawa przy stole i południe i ty. I bylejakość gęsta od myśli… A tak nie musi być. • „Oto strzecha i siano i niemowlę w pieluszkach • I pytasz – czy to cud i Dzieciątko Ukochane? • Leży w żłóbku, obok owce i krowy i Mama zatroskana… • I pytasz - Czy ty jesteś Dzieciątko Wyczekane?” • Gwiazdy świecą, moc się toczy, dobro promieniuje – tym jest NOC WIGILIJNYCH CUDÓW Marty Nowik. W tą noc wszystko się zdarza i zdarzyć może, nie tylko w powieści. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Życie składa się z wielu opowieści. Małe słowa, nikłe zdarzenia, czy twarze ludzkie – to wszystko tworzy odrębne opowiadania, które można rozbudowywać bez końca i tym samym tworzyć z nich wielkie arcydzieła. O tych drobnostkach można pisać, by lepiej je zrozumieć, lub, by tak po ludzku, poradzić sobie z nimi. Najwięcej jednak historii skrywają ściany mieszkań. Cztery niepozorne mury i dach, a wewnątrz smutek, łzy, śmiech, miłość, odrzucenie… tyle ludzkich emocji, marzeń i snów… I można sięgnąć po ołówek i napisać o tym jednym, wielkim pragnieniu, jak zrobił to Robert Klose. Pragnieniu posiadania drugiego syna. • I można te słowa ubrać w książkę i nadać jej tytuł „Jak adoptowałem Antona”. • „Nic tak szybko nie otwiera wrót przyjaźni i zażyłości, jak to światło w oczach drugiej osoby, które nieomylnie sygnalizuje radość i zadowolenie z czyjegoś towarzystwa”. Robert jest samotnym ojcem Aloszy, adoptowanego z Rosji chłopca, który obecnie ma trzynaście lat. Kocha go, bo to jego syn, lecz gdzieś w nim rodzi się potrzeba posiadania, ba – wychowania – jeszcze jednego chłopca. Swoje dokumenty wysyła do ośrodka adopcyjnego, który już przy Aloszy, bardzo mu pomógł, potem rusza cała procedura. Procedura i biurokracja, która nie ma końca. Wszystko trwa i ciągnie się w nieskończoność, lecz wystarczy jeden telefon i wszystko nabiera zawrotnego tempa. Wyjazd na Ukrainę i przesiadka w Warszawie. • Podróż pociągiem, współpasażerowie, strach i niewyspanie. • Potem kłamstwa i oszustwa i próby naciągania. • I wydatki, czasem niepotrzebne, acz ratujące sytuacje. • I wreszcie cel i zdjęcia i on – dziecko – chłopiec – narzucony nieco odgórnie, ale to właśnie na nim skupia się Robert. I to on, ten dorastający aniołek Anton, zostaje jego synem. • Lecz zanim wyjdzie z urzędu ukraińskiego słyszy: „Jeśli temu chłopcu stanie się coś złego, dopadniemy pana. Kilka lat temu samotny mężczyzna z pobliskiego miasta adoptował jednego z naszych chłopców. Kiedy wrócił z nim do domu, zamordował go” – przestroga i groźba jednocześnie. Słowa, które w przyszłym ojcu budzą trwogę. Bo jak można okazać się tak ludzkim zwierzęciem? Jak można swoją złość i frustrację utopić w krwi dziecka? • Robert od początku kocha. Kocha szczerze i prawdziwie. Bo – mówiąc szczerze - wystarczy, że dziecko potrafi kochać. Na pewnym poziomie tylko to się liczy. „Wszystko co osiągnie się ponad to, będzie stanowiło premię”. • Klose pisze o swoich przeżyciach, swoim życiu i o sobie. Pisze o swoim strachu, obawach, ale i nadziejach. Pisze o dotyku dłoni, o spojrzeniu w oczy, o przytuleniu i o dumie. Klose to wspaniały ojciec, ale… to sam dostrzeżesz podczas lektury. Ba, zaczniesz odczuwać pragnienie posiadania takiego taty. To tata odważny i mężny, który dla ciebie, dla dziecka, zrobi wszystko. To tata, który daje wolny wybór, ale który czuwa i zawsze jest gdzieś obok. • „Jak adoptowałem Antona” gra na twojej czytelniczej wrażliwości. Nieświadomie stajesz się autorem, który oto staje na ziemi ukraińskiej i … i co? I boi się – tak zwyczajnie, tak po prostu – boi się. • Jak ty. • „Można być wszędzie, jakby u siebie w domu… tu w chałupie i tam… Ale można być też, jak dzikie ziele w ogrodzie o pięknych kwiatach*”. • „Ludzie stamtąd” Maria Dąbrowska, wyd. Marginesy • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Czas zwalnia, jakby niewidzialna, cięzka od depresji ręka przetrzymywała wskazówki zegara bawiąc się czasem, który i tak każdemu się wymyka. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia. Nagle, przytłoczona codziennym ciężarem, który ujawnia się wieczorem, czujesz, że coś się z tobą dzieje. Nie boisz się, choć spowija cię mrok i gęstość ciemności. Coś cię dziwnie wycisza, ale i pobudza jakoś. Smutek wypycha skryte uczucia, mrok wnika w duszę. Słyszysz pukanie do drzwi... • Wdech dla złapania jasności umysłu, wydech. • Wdech, wszystko trafia na swoje miejsce, wydech. • Wpuszczasz w siebie, w czytelnicze zmysły słowa i czekasz aż rozrosną się w całym twoim wnętrzu. Czekasz, aż ich mrok osiądzie w twoim wnętrzu i zawładnie tobą, bo wiesz, że to nieuchronne. Stajesz się kimś, kto szuka życia, wybawienia, czasem nawet śmierci, bo ta więcej obiecuje, niż życie. Stajesz się kimś, kto żyje na granicy światów. Stajesz się eterycznym wręcz kimś nieznanym sobie samemu. Twoje nieodgadnione zmysły wyłapują milczące strony ludzkiej natury, dlatego dla prostych umysłów jesteś niezrozumiały. Łączysz dobro ze złem, to, co widzialne z niewidzialnym i mieszasz to w sobie nie rozumiejąc do końca sensu i znaczenia. Szukasz córki, którą zabrała woda. Odnajdujesz kogoś bliskiego, kto bierze cię za rękę. Dostajesz małe dziecko, podobne do lalki, które karmisz i pieścisz, a które nie wydaje dźwięków. Przyjeżdżasz do rodzinnego miasteczka, z którego przed laty uciekłaś. Stajesz się kimś za stron tego MROKU książkowego. Kimś... Gdzieś... Duszność nie pozwala oddychać. Gorycz rozsadza gardło. • Czytasz MROK JEST MIEJSCEM i zadajesz sobie pytania, które nie chcą znaleźć właściwych odpowiedzi - co to jest życie? Bo przecież coś to jest? Czy mrok jest lepszy od szarości i strachu? Czy dusza może pragnąć innego dotyku? Człowiek, nawet ten mały, tak wiele czuje i przeżywa i tak wiele cierpi... • Ta ksiązka manewruje uczuciami. Bawi się emocjami i igra z czytelniczymi zmysłami. Dźga serce i duszę. Czytasz te słowa, brakuje ci oddechu, pot występuje na skórę. Mrok otula twoje czytelnicze ramiona, ale ten MROK nie do końca daje ukojenie, jakiego oczekujesz. Ta powieść wyciąga twoje flaki i bebeszy cię całego. Wracasz do tych opowiadań i niedowierzasz. w nic nie wierzysz. • Tą książkę czytasz, ale potem, po skończeniu, nie umiesz sklecić o niej kilku słów recenzji. Sprawia, że brak ci słów, a każde jakie się nasuwa, jest niewłaściwe. Potrzebowałam miesiąca!!! by napisać coś, co mi tkwi gdzieś w mózgu. To majstersztyk pióra... • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Wyjątkowa • na swój sposób inna... • bez dużych liter zaczynających nowe zdania. • bez przystanku czytelniczego • i pisana w formie ciągłych powtórzeń, powrotu słów, zdań, obrazów... • Powieść - użyję słowa - RZEKA. on, stary malarz i jego obrazu stojące przy ścianie, jedne odwrócone do ściany, inne zaś blejtramami. Są te, które pojadą na wystawę i te, z którymi trudno się rozstać, które na sprzedaż nie trafią. jak wiele innych, na strychu, z którymi człowiek nie ma ochoty się żegnać. • i jest ktoś, kto odwiedza starego artystę. • hermetyczny wręcz świat, ludzie w nim i słowa. • coś się dzieje, koś pije, ktoś w delirce nie ma siły wstać z łóżka, nawet jeśli trzeba napić się, wódki, by drżenie i zimno ustąpiły i by zacząć jakoś dzień... • agaKUSIczyta
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
98
  • Błękitni
    Rodziewiczówna, Maria
  • Zaburzenie
    Bernhard, Thomas
  • Szkarłatna litera
    Hawthorne, Nathaniel
  • Starość
    Skåber, Linn
  • Dobre ucho
    Kim, Hye-jin
  • Złota maska
    Dołęga-Mostowicz, Tadeusz
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo