Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
22 23 24
...
112
  • [awatar]
    agnesto
    Uwielbiam literaturę z północy, dlatego sięgnęłam po ten komiks-ksiązkę, cegłę nie dość, że grubą, to i ciężką. • Nie omieszkam wspomnieć, że wiele zachwytów na jej temat napotkałam i stąd moja ciekawość tego wydania. I co się okazało? Pomylenie peanów z faktem. Jestem zniesmaczona tą książką. Jest to historia chłopca, który dorasta patologicznym domu, poznaje życie, dorasta, rysuje komiksy, w których nie hamuje się co do tekstów, czy rysunków. Koledzy namawiają go do onanizowania, picia, bicia innych. Ojciec pijak, a on sam? Jakiś nieposkładany, nieobecny, wiecznie zdziwiony codziennością i kompletnie bierny na wszystko i wszystkich. To ktoś pozbawiony uczuć, emocji czy choćby planu na samego siebie. • Do tego w książce jest wiele wulgaryzmów, przekleństw i wstrętnych rysunków narządów człowieka, czy ludzkich twarzy. Ten komiks jest po prostu brzydki i odstręczający. • Nie polecam i tym bardziej nie zachęcam do czytania. Nawet oglądanie pozostawia niesmak i lepkość ...
  • [awatar]
    agnesto
    Tym razem moje ciało wraz z wyobraźnią udały się na wycieczkę do Krakowa. Jest rok 1519, zima, cała świta żyje przygotowaniami do świętowania Bożego Narodzenia. Dwa lata wcześniej przybyłam w orszaku Bony z rodu Sforza, obecnie Bony, która przybyła tu z Bari jako świeżo poślubiona małżonka Króla Zygmunta. Jestem hrabiną, albo czuję się nią, choć o mnie P.K. Adams nie pisze. Ja jestem tą, która wszystko obserwuje z dala, zza kurtyny. Wisła szumi za murami zamku, ciemne i szybko zapadające wieczory spowijają mury, w których zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dochodzi do tajemniczych morderstw. Ofiarami stają się wyłącznie mężczyźni. Umierają możni tego dworu, zasłużeni i piastujący wysokie stanowiska ludzie o nienagannych manierach. Bliscy Króla i Królowej. O co w nich chodzi? Kto morduje? I to w zamku? Nad tym zastanawia się każdy lecz nader skrzętnie frapuje to hrabinę Caterinę Sanseverino, która sprawuje nadzór nad dwórkami usługującymi Królowej. Do pierwszego mordu dochodzi podczas świąt Bożego narodzenia. Potem podczas ucztowania nadejścia Nowego Roku. Ktoś, kto planuje i dokonuje czynów – wedle teorii samej Sanseverino – może tego dokonać i po raz kolejny. Nadchodzi święto Trzech Króli, będzie kulig, będzie uczta. Czy schemat będzie ten sam? Dwór zajęty biesiadowaniem nie dostrzeże nieobecności mordercy, który w tym czasie... ? Hrabina Sanseverino do prywatnego śledztwa wciąga Sebastiana Konarskiego, młodszego sekretarza króla Zygmunta. Domysły mnożą się wraz z każdym kolejnym dniem. Zło czai się wewnątrz pałacu. Zabija ktoś, kto zna wszystkich. Nie ulega wątpliwości, że każdy jest zagrożony. Że każdy ryzykuje własnym życiem, także hrabina. Dostaje pogróżki, boi się pić wina, które może być zatrute. Wszystko wskazuje na medyka królowej, na tego hochsztaplera „od siedmiu boleści”, lecz nagłe wydarzenia sprawiają, że nic już nie jest oczywiste. Zbyt wiele niewiadomych, zbyt wiele podejrzanych, a obserwacja ludzi nic nie wnosi. Każdy może być winnym, każdy może być ofiarą. • P.K. Adams sprawia, że z rozkoszą przeniosłam się w czasy panowania Bony. Wprowadziła mnie w mury zamku, zaprosiła do stołu biesiadnego, poczęstowałam mięsiwem i słodkościami z królewskiej kuchni. „Ciche wody” sprawiły, że moja wyobraźnia poczuła coś na miarę ekscytacji, pod palcami czułam szorstkość ścian mijanych przeze mnie korytarzy, wytężałam wzrok w ciemnych izbach, bo poblask pochodni nie zawsze przebijał się przez gęsty mrok. Przy każdym kroku słyszałam szum własnej sukni. A czy tym samym szukałam mordercy? Chyba nie, bo zafascynowana otoczeniem, jakie z wierną autentycznością nakreśliła P.K. Adams stanęłam obok. Byłam obserwatorem, kimś kto stoi trzy kroki z tyłu. • Plastyczność opisów, wystroju komnat, dań, czy układu zamku wraz z wszystkimi tajnymi - i nie tylko – przejściami, to wszystko mnie zachwyciło, oszołomiło. „Ciche wody” to powieść, która bazując na autentycznych postaciach snuje się poniekąd fikcją. W końcu książki i ich autorzy mają swoje prawa. Tutaj jest podobnie, acz szybko dodam, jedynie fabuła i wydarzenia należą do tych”zmyślonych”. Osoby, ich cechy charakteru, wygląd, czy piastowane urzędy, to fakty historyczne. Ta powieść to wspaniała mieszanka fikcji i faktów. Wysmakowane połączenie, które wodzi czytelnika za nos. Fascynuje wręcz. Do samego końca wybornie smakuje. I choć opinie na temat „Cichych Wód” są bardzo skrajne, to – nie powołując się na żadną z nich – wystawiam swoją. Ta książka to zapowiedź bardzo dobrej serii, serii powieści historycznych. I mam nadzieję, że będzie ona osadzona na ziemiach polskich, i że każda kolejna część będzie taka lub nawet lepsza.
  • [awatar]
    agnesto
    Tym razem moje ciało wraz z wyobraźnią udały się na wycieczkę do Krakowa. Jest rok 1519, zima, cała świta żyje przygotowaniami do świętowania Bożego Narodzenia. Dwa lata wcześniej przybyłam w orszaku Bony z rodu Sforza, obecnie Bony, która przybyła tu z Bari jako świeżo poślubiona małżonka Króla Zygmunta. Jestem hrabiną, albo czuję się nią, choć o mnie P.K. Adams nie pisze. Ja jestem tą, która wszystko obserwuje z dala, zza kurtyny. Wisła szumi za murami zamku, ciemne i szybko zapadające wieczory spowijają mury, w których zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dochodzi do tajemniczych morderstw. Ofiarami stają się wyłącznie mężczyźni. Umierają możni tego dworu, zasłużeni i piastujący wysokie stanowiska ludzie o nienagannych manierach. Bliscy Króla i Królowej. O co w nich chodzi? Kto morduje? I to w zamku? Nad tym zastanawia się każdy lecz nader skrzętnie frapuje to hrabinę Caterinę Sanseverino, która sprawuje nadzór nad dwórkami usługującymi Królowej. Do pierwszego mordu dochodzi podczas świąt Bożego narodzenia. Potem podczas ucztowania nadejścia Nowego Roku. Ktoś, kto planuje i dokonuje czynów – wedle teorii samej Sanseverino – może tego dokonać i po raz kolejny. Nadchodzi święto Trzech Króli, będzie kulig, będzie uczta. Czy schemat będzie ten sam? Dwór zajęty biesiadowaniem nie dostrzeże nieobecności mordercy, który w tym czasie... ? Hrabina Sanseverino do prywatnego śledztwa wciąga Sebastiana Konarskiego, młodszego sekretarza króla Zygmunta. Domysły mnożą się wraz z każdym kolejnym dniem. Zło czai się wewnątrz pałacu. Zabija ktoś, kto zna wszystkich. Nie ulega wątpliwości, że każdy jest zagrożony. Że każdy ryzykuje własnym życiem, także hrabina. Dostaje pogróżki, boi się pić wina, które może być zatrute. Wszystko wskazuje na medyka królowej, na tego hochsztaplera „od siedmiu boleści”, lecz nagłe wydarzenia sprawiają, że nic już nie jest oczywiste. Zbyt wiele niewiadomych, zbyt wiele podejrzanych, a obserwacja ludzi nic nie wnosi. Każdy może być winnym, każdy może być ofiarą. • P.K. Adams sprawia, że z rozkoszą przeniosłam się w czasy panowania Bony. Wprowadziła mnie w mury zamku, zaprosiła do stołu biesiadnego, poczęstowałam mięsiwem i słodkościami z królewskiej kuchni. „Ciche wody” sprawiły, że moja wyobraźnia poczuła coś na miarę ekscytacji, pod palcami czułam szorstkość ścian mijanych przeze mnie korytarzy, wytężałam wzrok w ciemnych izbach, bo poblask pochodni nie zawsze przebijał się przez gęsty mrok. Przy każdym kroku słyszałam szum własnej sukni. A czy tym samym szukałam mordercy? Chyba nie, bo zafascynowana otoczeniem, jakie z wierną autentycznością nakreśliła P.K. Adams stanęłam obok. Byłam obserwatorem, kimś kto stoi trzy kroki z tyłu. • Plastyczność opisów, wystroju komnat, dań, czy układu zamku wraz z wszystkimi tajnymi - i nie tylko – przejściami, to wszystko mnie zachwyciło, oszołomiło. „Ciche wody” to powieść, która bazując na autentycznych postaciach snuje się poniekąd fikcją. W końcu książki i ich autorzy mają swoje prawa. Tutaj jest podobnie, acz szybko dodam, jedynie fabuła i wydarzenia należą do tych”zmyślonych”. Osoby, ich cechy charakteru, wygląd, czy piastowane urzędy, to fakty historyczne. Ta powieść to wspaniała mieszanka fikcji i faktów. Wysmakowane połączenie, które wodzi czytelnika za nos. Fascynuje wręcz. Do samego końca wybornie smakuje. I choć opinie na temat „Cichych Wód” są bardzo skrajne, to – nie powołując się na żadną z nich – wystawiam swoją. Ta książka to zapowiedź bardzo dobrej serii, serii powieści historycznych. I mam nadzieję, że będzie ona osadzona na ziemiach polskich, i że każda kolejna część będzie taka lub nawet lepsza.
  • [awatar]
    agnesto
    Uwielbiam komiksy o tej dwójce dzielnych Gallów. Czytanie ich, oglądanie perfekcyjnie wykonanych rysunków i poszczególnych detali na nich, to dla mnie czas wyjątkowy. Tu ważny jest każdy - i ptaszek na drzewie i kura i kogut i kwiatuszek i kiść winogrona. Wszystko. A podczas czytania jestem TYLKO ja i komiks i nikt ani nic więcej. Świat się wycisza, zegar zatrzymuje, a ja wchodzę - ba, wkraczam odważnie niemalże z wypiętą piersią jak piękność Falbala - do przyjaznej (acz nie zawsze;) wioski Gallów. Tylko ta wioska nie została jeszcze zdobyta, ani podbita przez Rzymian i tylko ta wioska zachowała swoją suwerenność (mówiąc górnolotnie, bo dla Gallów ów fakt stanowi oczywistą oczywistość). • I tu mamy wodza Asparanoiksa, który cierpi na "nieżyt wielki swej marnej wątroby" i każde muśnięcie choćby skóry powoduje "auuu" i podskok z łóżka pod sam sufit. Żona zna przyczyny owych boleści, acz chory nie godzi się na żony diagnozę - zbyt dużo napitku i zbyt dużo jedzenia okraszonego skwarkami i gęstymi sosami i to wszystko konsumowane w ilości dla wojska (dla sztabu wojska)... Kto, jak kto, ale wódz jest zmęczony i basta. • Jednak ból nie przechodzi i Aparanoiks zostaje wysłany przez druida Panoramiksa do sanatorium kurować się. Po drodze zalicza oczywiście wszystkie oberże i karczmy i zjada wszystko, co z mięsem i z gęstymi sosami. Spodnie na nim prawie pękają, guzik nie wytrzymuje, wątroba już "gra", ale w kurorcie... W kurorcie pogłoduje nieco i popije też, ale wody zdrojowej i ból (może) ustąpi... • Ale tego wszystkiego dowie się na miejscu, bo skłonny byłby uciec. • Ta kuracja nie jest dla Oberiksa, oj nie. On jest pulchny, nie gruby, a już ABSOLUTNIE obżarty. On ma tylko apetyt. • Ale w tym czasie pobytu wodza w sanatorium Asteriks i Oberiks nie marnują dni ani nocy. czekając na wyjście wodza z terapii sami zwiedzają inne mieściny i pałaszują stoły szukając... zagubionej tarczy Arwenów. Szuka też wspaniały Idefiks, piesek Obeliksa bez którego ten "Puszysty Gall" się nigdzie poza wioskę nie wybierze. A, jak się niejednokrotnie okazuje, mądrzejszy on jest od swego Pana - rzadko, ale są takie momenty, gdy to piesek błyszczy intelektem w przeciwieństwie do jego opiekuna. • Komiks - wspaniały. Czas spędzony z nosem w nim - bezcenny.🙂🙂
  • [awatar]
    agnesto
    Nie od dziś wiemy, że historia lubi się powtarzać. I nie jest to pusty slogan, a fakt, o którym życie co jakiś czas przypomina. Wszystko, co było, zdarzy się ponownie. Nie inaczej jest z historiami ludzi, którzy mają swój los z góry wyznaczony, a ścieżki ich życia – czy tego chcą, czy nie – już wytyczone. „Chata za wsią”, a w niej ludzie i sielski, zaściankowy klimat, wszędobylskie umysły i wszystko widzące oczy. Skąd my to znamy? Gnuśność, zabobon, sprawdzone stare wierzenia i przekonania, których nic nie jest w stanie zmienić. Prawdy starych powtarzane młodym. Wieś... I w tym tłumie Cyganie. Najpierw zajechali niepewnie, by potem z dobytkiem kowalskim się rozłożyć i osiąść na tyle, na ile ich natura wagabundów pozwoliła. Bo dusza cygańska nie zna adresu, nie zna domu jednego, nie zna życia całego w jednym miejscu. Ale jest wśród nich Tumre, ambitny młodziak, którego wnętrze i umysł nijak nie pasują do swoich, i gdy inni idą dalej wołani przez wiatr z dala, zostaje z niczym. Z niczym lecz z żoną u boku. I tu zaczyna się życie, jakiego ani on, ani ona się nie spodziewali. Ani oni, ani tym bardziej czytelnik, który w zamroczeniu jakimś cicho dodaje im otuchy i dopinguje nawet, bo los musi się wreszcie odwrócić.eŻe wiatr musi wreszcie zmienić siłę. Że tak nie może być, jak jest. Łzy, ból, ogień zniszczenia i okrutni ludzie, którzy swym zachowaniem powoli wsadzają sztylet w tą dwójkę ubogich. Życie! Jakżeż ono jest niewiadome, jakże nieprzewidywalne. Bądź prawy i dobry, a ono tym samym ci wynagrodzi – płyną słowa z ambony. Ale, co zrobić, gdy owa prawość nie karmi chlebem, nie daje owsa, kartofli ani mąki? Co zrobić, gdy owa dobroć wystawiana jest na ludzką zawiść i łamie naszą wiarę? Co zrobić, gdy śmierć staje u marnych drzwi i bez pukania wchodzi do środka by zabrać co swoje? • Józef Ignacy Kraszewski ponad sto lat temu napisał powieść, która nie dość, że jest do dziś aktualna, to na dodatek czytanie jej sprawia ból. Płaczesz do wnętrza. Nie umiesz poradzić sobie z gniewem, jaki się w tobie rodzi. Treść, jaką autor zamknął w okładkach „Chaty za wsią” nie pozwala się odizolować, wnika w ciebie całego. Wstrząsa trzewiami, rani serce, spłyca oddech goryczą zatykając gardło. Czujesz wielką niemoc. • Powieści nie sposób odłożyć, bo wszystko w niej przeraża prawdziwością i trzyma cię, pęta wręcz. Personalizujesz się z bohaterami, wchodzisz w ich buty, stajesz się jednością z tekstem. Ta powieść spowija cię niewytłumaczalną magią, sielski opis sprawia, że na początku czujesz się w owej książkowej scenerii bardzo dobrze, wygodnie wręcz, ale to miłe powitanie zamienia się w walkę. Na nieboskłonie pojawiają się czarne chmury, bieda zagląda przez okna, głód chłodzi kości. • Życie – jakże ono często boli, jakże ono rani. Jakże ono jest czasem bezwzględne... • Trudno mi pisać o tej powieści. Dlaczego? Bo jest tak prawdziwa i tak dobra, że wystarczy jedno słowo. • Moja. Moja ulubiona książka. • Moja najlepsza. • Moja na zawsze.
Ostatnio ocenione
1
...
94 95 96 97 98
  • Atlas chmur
    Mitchell, David
  • A lasy wiecznie śpiewają
    Gulbranssen, Trygve
  • Wichrowe Wzgórza
    Brontë, Emily
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo