Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Szafa, niewielki zbiór trzech opowiadań. • Ktoś powie, że to niewiele stron, ot banał. • Hm, nic bardziej mylnego. • Szafa to inny świat. To, co jest na co dzień to tylko tło, to wypełnienie. Obraz, którego nikt już nie zauważa, którym nikt się nie zachwyca, bo to nic innego jak szaruga, codzienność, tryb powtarzający co dwadzieścia cztery godziny. • A szafa? • Szafa woła. • Przyciąga. Intryguje. Zaprasza. • I wchodzisz do niej. Zamykasz się w niej. • I trwasz. • Tu kolory ciuchów są wszystkie jednakowe. Sukienki podobne do garniturów, spodnie podobne do spódnic. Tu słyszysz swój oddech, bicie serca... Czujesz siebie. Tu jesteś jak wszystko inne w niej skryte. Stajesz się jednością. • Numery... • Każde drzwi hotelu Capital mają swoje numery. A ona, w biało różowym roboczym wdzianku sprząta je. Codziennie. Przebiera się rano w nie-siebie i pracuje jak ona-nie-ona. Otwiera drzwi i wstępuje w świat tych, którzy tu spędzili noc, dwie, chwile jakieś dla nich istotnej ucieczki. Patrzy na ludzi, których teraz nie ma, a których zapach jeszcze się tu unosi. Wgniecenia w poduszkach, zabrudzenia na białych ręcznikach, rozlany szampon na podłodze w łazience... brud na obrzeżu wanny, włosy w umywalce... To jest mowa ciała. To jest ludzki język. • Tu można czasem usiąść, lecz na koniec. Dopiero po pracy i tylko w przyjaznym pokoju. Usiąść na zasłanym łóżku, zamknąć oczy i poczuć każdą komórkę swojego ciała. Jak wypełnia ono nas od środka, po kołnierzyk. Jak pulsuje krew w dłoniach, jak drobinki unoszące się w powietrzu otaczają naszą skórę, jak na niej osiadają... • Czy to nasz świat, czy nie? Czy to ja, pyta siebie. A może jestem już w połowie nie-sobą? Może jestem tymi, którzy tu byli przede mną? • Jest też komputerowiec tworzący wirtualne światy. Światy, które zmienia wedle siebie, buduje, burzy, koloruje. Tworzy coś, co nie jest dostępne namacalnie, a co jakoś dziwnie pociąga i bardziej ciekawi niż to, co tu. Niż to, co ma. Co widzi na co dzień. • Tokarczuk w małej książeczce stworzyła wielki świat. Świat wnętrza. Człowiek normalny żyje, patrzy na to, co go otacza, ale czy żyje? Kim jest w tym pędzie, w tym wszechświecie? Czy jest sobą, czy sobą-nie-sobą w innym stroju i w innej formie? Świat zamknięty w szafie, z dala od ludzkich oczu, działa na właścicieli jak magnes. Woła, przyciąga, czaruje i wkradając się do głowy, zawłaszcza ich. Bo okazuje się, że inny wymiar jest ciekawszy. Bogatszy. Bardziej pasjonujący. Podobnie świat skryty za drzwiami pokoju. Długi korytarz wzdłuż którego widać drzwi. A każde z nich to tajemnica czegoś innego. Chwytasz za klamkę, którą przed tobą chwytało tak wielu gości...
-
czegoś mi tu brakło. Miało być świetnie, wręcz duszno od klimatu, jaki lubię, a okazało się, że jest ale od czasu... do długiego czasu, a pomiędzy przegadanie, przebełkotanie i zagmatwanie. Za dużo niepotrzebnego gadania i tłumaczenia, owijania czegoś wieloma słowami - dla mnie kompletnie niepotrzebnymi. Czytasz i gubisz się w tym chaosie wszystkiego i niczego i zastanawiasz się - po co to jest? po co ta wstawka na 5 stron? po co?
-
Na początku się przed tą powieścią wzbraniałam - pewnie jak wiele mi podobnych osób, które literaturę japońską czy koreańską nie zawsze oceniają w superlatywach. Tak było z "Wyznaniami" Kanae Minato, a jak się okazało, była to świetna lektura. Choć słowo świetna nie oddaje w pełni jej głębi ani znaczenia. Nie daje odczuć jej treści, a ta jest wręcz niebywała. Zaskakująca i paraliżująca... • Ale po kolei... • W basenie zostają znalezione zwłoki sześcioletniej dziewczynki. Jej mamą okazuje się być nauczycielką z miejscowej szkoły. Tragedia zmusza ją do podjęcia stanowczego kroku i rezygnacji z pracy. Podczas ostatniej lekcji wygłasza do klasy coś na kształt przemowy, podczas której niby zbacza z tematu, niby wodzi po manowcach nic nieznaczących tematów, po to by na koniec powiedzieć, że mordercy jej córki siedzą w tej klasie. • Powietrze zastyga. • Pada do widzenia. • I sprawiedliwość połączona z dręczeniem zaczyna się toczyć. • Jest ich dwoje. Teraz sobie obcy. Padły słowa, które nie powinny, nie w tym czasie co trzeba i nie w tym miejscu. Czasu nie cofnie nikt, nawet oni. I już nawet nie chodzi o dziewczynkę w basenie ile o nich i o to, co było między nimi. Wkracza samotność, odcięcie i izolacja. • Do tego przeklęte mleko, które musieli wypijać w szkole. • Ale wszystko ma swój koniec. Nawet żądza zemsty. Tą się planuje, próbuje przewidzieć i kontrolować, jednak najczęściej jest tak, że wszystko wymyka się jakiejkolwiek kontroli i człowiek nawet nad sobą nie panuje. • Umiera dziecko. • Potem matka. • Potem inna matka. • Spirala zemsty się kręci, koło się toczy. • I zastanawiasz się czy to jest sprawiedliwości? Jeśli jeno istnienie przestaje być, to czy inne też musi? Czy równanie zawsze musi wyglądać zerojedynkowo? Mój ból - tak, ale poczuj i ty, co to znaczy. Mój Ból może będzie lżejszy jeśli i ciebie taki dotknie. • Ta powieść wymyka się szufladkowaniu. To nie jest powieść ani kryminalna ani psychologiczna w dosłownym znaczeniu. Ta powieść to hybryda wielu gatunków literackich. To podszyta intelektem bardzo mądra książka, która wprawia w konsternację. Uzmysławia, czym staje się przypadkowo wyrządzone zło. Czym jest fałsz i próba ucieczki od samego siebie. To też obraz naszych czasów, obecnego pokolenia młodych, którzy bawią się w głupi sposób, którzy ryzykują, bo w ryzyku widzą ubaw i atrakcję. To także obraz samodzielnego piętnowania w białych rękawiczkach. • Genialna. • Na zawsze.
-
Nietuzinkowa powieść Vargasa - ta ostatnia, ta, która staje się niemalże hołdem dla niego, jego pisania i wyobraźni... • wielka strata dla nas - że odszedł... • zostały powieści, piękne peruwiańskie fabuły i zagubieni bohaterowie łapiący życie takim, jakie ono jest - a jest różne. • TO DLA PANI TA CISZA.... • To dla Vargasa ta cisza. ta cisza przed muzyką, jaka czci i twórcę i jego kunszt. to pokłon w absolutnej ciszy i napięciu. graj, Panie Vargas bo słuchacze czekają - chciałoby się powiedzieć... Graj słowami, twórz z nich historię Tona i jego obsesji na punkcie muzyki kreolskiej. pisz o jego mani niewidzialnych szczurów, jakie go atakowały w momentach nieco nerwowych i jakże zatrważających stresowo. Pisz o jego Cecylii i Matilde, która trwała i darła go do życia nawet w chwilach bezrobocia i biedy. pisz o jego książce i pomyśle na nią, o jego dopisywaniach i ciągłych korektach i zmianach i... • dodruk egzemplarzy? tak, ale rozbudowanych i grubszych... bo wymagają poprawek, bo ciągle coś myśli podszeptują, choć nie powinny, ale przecież jest i to i to... • Tono ciągle dopisuje nowe części, nowe fragmenty... nie rozstaje się z notesem, ucieka do Biblioteki i przebywa w niej paręnaście godzin dziennie zabierając z domu kanapkę przygotowaną przez Matilde. Pisanie staje się nim. A wszystko za sprawą gry Lala Molfino i jego muzyki, której było mu dane "skosztować" jeden, jedyny raz. • Tono, podobnie, jak Vargas, dopisuje wiele do pierwowzoru. Czyta i dodaje, stron przybywa, potem ubywa, coś ewoluuje. momenty w życiu prywatnym też z pewnością mają wpływ na fabułę... Ostateczna wersja nigdy nie jest tą... jaka powinna być. • TO DLA PANI TA CISZA jest powieścią nieco o nim, o Vargasie... o jego pracy nad nią. O jego planach długiego życia, marzeniach i tego, co będzie, a co życie perfidnie samo zweryfikowało. • niesamowity klimat porywa, marzenia Toniego też, jego utopia twardo stąpająca po ziemi i marzenia. I wieczny niedosyt... Lektura, która stapia się z czytającym. Muzyka kreolska krąży, duszność gorącego Peru też... lecz te takty wszystko wybaczają.
-
Na obwolucie tej powieści czytam, że „Modelka” „to bezlitosny obraz zaabsorbowania sobą i desperacji artysty. W tej gęstej, niepokojącej powieść Christensen opowiada o granicy między życiem a sztuką i rysuje przenikliwy portret człowieka, który dla twórczości jest gotów na każde poświęcenie”. • Czy faktycznie o tym jest ta powieść? Po jej lekturze odnosisz bowiem wrażenie, że jest o czymś diametralnie innym. Ale po kolei. • Oto Peter Wihl, malarz, który tworzy każdego dnia. Wszystko zaczęło się dwadzieścia lat temu, gdy na przekór planom ojca wybrał sztukę i to, co ona wyraża, a czego właśnie ojciec nie uznawał, ulotność i mistycyzm. Ulotnością raczej trudno określać wyrwane części ciał, żyły i krew, jakie malował Peter. Jednak właśnie te obrazy stały się tymi, jakie ugruntowały mu pozycję i nazwisko w świecie artystów. Pierwsza wystawa, pierwszy wernisaż, sława i pieniądze. Pojawiła się też rodzina – żona i dorastająca córka, oczko w jego głowie. W tym miejscu powinna pojawić się kropka, bo przecież żyli długo i szczęśliwie. Jednak… nie ma kropki, nie ma bycia razem, nie ma szczęścia, a ukochana córka boi się taty o nie tych oczach, jakie miał wcześniej. Nie tak miało być, lecz życie nie ma nic wspólnego z napisaną i zaaranżowaną wcześniej sztuką teatralną. • Peter się wypala. Jego obrazy już nie są tak popularne, jak przed laty, a ciągle powtarzane motywy fragmentów ciała ludzkiego spowszechniały. Jeden z nich wisi nawet w poczekalni dla pacjentów, do której trafia malarz, lecz nikt się nim nie zachwyca. Wprost przeciwnie – płótno mierzi, a jego oglądanie nasącza widza wstrętem. Peterowi potrzeba nowego tematu, nowego pomysłu i nowego spojrzenia. • Co Peter robi w poczekalni z własnym obrazem na jednej ze ścian? To okulista. Peter traci wzrok. Zaczęło się omdleniem, potem było następne. Wzrok zaczyna igrać sobie z nim. Coś złego się dzieje i tego czegoś panicznie się boi. Jak będzie malował? A jego córka? Już jej nie zobaczy? Myśli się tłoczą, pytania mnożą, strach podlewa każdą minutę i każde płótno. A przecież zbliża się wystawa, ma termin, ma nienamalowane płótna, ma … Ma w oczach strach i bojaźń, bo nagle odkrywa, że stoi nad przepaścią. Pod nim wezbrana woda, fale biją o skaliste wybrzeże rycząc, jak lwy morskie. Co się dzieje? – pyta siebie. Musi być na to jakiś sposób, przecież od ślepoty można się uratować. Dlatego Peter, w egoistycznej, zatajonej desperacji, podejmuje się dokonać czegoś, co wykracza poza etykę ludzkiego pojmowania normalności. • Inne oczy sprawiają, że nie jest sobą. Mówi słowa, jakby te bezwolnie wymykały się z ust. Zachowuje się nie tak, jak dotychczas. Nie przytula, nie buduje bliskości, niszczy własne obrazy. Widzi – więc o co chodzi? Zastanawiasz się, lecz szybko sam sobie na to pytanie odpowiadasz, bo czytasz, by poznać dalszy ciąg. Ciekawi cię ta ścieżka pochyła prowadząca artystę ku przepaści, ku depresji i samotności. • Lars Chistensen pędzlem artysty maluje w „Modelce” historię ludzkiego egoizmu w jego najgorszej postaci. Człowiek-malarz w obliczu tragedii staje naprzeciw wagi, gdzie na jednej szali kładzie wzrok, na drugiej zaś stawia córkę i żonę i siebie jako ślepca. Stoi i patrzy po czym sięga do tej ze wzrokiem i od tego momentu nic nie jest takie, jak powinno być. Nie ma uśmiechu, nie ma ciepłych ramion córki oplatających jego szyję, nie ma żony, która dotąd zawsze była. Nic nie ma. Zostaje za to on, mężczyzna, który dostaje oczy – niebieskie – i choć widzi, staje się innym człowiekiem. Christensen pokazuje ludzkie zagubienie, w którym ciągle przoduje snobizm, egzystencjalna pustka i własne „ja”. Sięga po coś, co może przydarzyć się każdemu, nie tylko malarzowi, czy artyście zawodowo parającym się sztuką. Wybebesza najokropniejsze czyny, akty desperacji i myślenie, które chce przeskoczyć czas. A tego nie sposób ani cofnąć, ani przewidzieć. Czas ma swój rytm, z czym trudno się pogodzić. • Ta powieść bebeszy też twoje wnętrze. Irytuje cię decyzja, jaką podejmuje powieściowy Peter. Obwiniasz go o samolubstwo, o przemilczenie i o bezmyślną wiarę w naiwny cud. Przykro ci w imieniu jego żony i córki, z którymi nie ma już wiele wspólnego. Kim się stał ów dobry dotychczas tata, który dostał nowe oczy? Nic się w nim nie zmieniło, poza tym niebieskim spojrzeniem, lecz poza tym wszystko jest takie, jakie było. • Wszystko? • Christensen kolejną powieścią udowadnia swoje mistrzostwo pióra. • Bezsprzecznie „Modelka” to jedna z jego dobrych książek z gatunku tych, które trzeba przeczytać w samotności, przemyśleć i pozwolić by osiadły w pamięci. • #agaKUSIczyta –