Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
ocena 10/6 • „Tak się dzieje na tym Bożym świecie, że to, co kiedykolwiek było piękne, choćby to było przed pięcioma tysiącami lat, pozostaje piękne na zawsze, a czas nie ma do tego dostępu”. • Bo przecież nie od dziś wiadomo, że „(...) Świat pełny jest bajki”. • I jaka szkoda, że człowiek rzadko kiedy powraca do powieści sprzed lat. Do powieści, które kiedyś, dawno oj dawno czytał, które pamięta pobieżnie, a nie raczy ponownie się w nich zanurzyć. Zanurzyć i odkryć je na nowo, bo tego typu książki po latach nabierają innej treści, kolorytu i znaczenia. To są perły, w których odnajdujemy cząstkę siebie, tą zatraconą przy dorastaniu. Czytasz i dziwisz się, że to ta sama powieść, którą kiedyś miałeś w rękach, a która teraz jest... jakby całkiem inna. Że to książka o tobie, twojej duszy, pragnieniach i byciu. Podobnie jest z wiecznie odsuwanymi tytułami, które kiedyś były – były, oj były – na widoku, nawet w zasięgu ręki, a które się notorycznie ignorowało. Tak jest w „Przyjacielu wesołego diabła” Kornela Makuszyńskiego, powieść, po którą sięgnęłam z ciekawości bycia dorosłą. Pamiętam ekranizację – ni wesołą, ni okropną, ale teraz zapomnianą. Pamiętam brzydkie postaci i szaro-burą scenografię. A jak jest teraz? Po latach? Jaka jest powieść? • Otwieram, powoli kartkuję, by nic mi nie umknęło, bym nic nie przeoczyła, bo tekstem wypełnione strony, które szczytuję powoli i z uwagą. Z atencją należytą, bo już po pierwszych minutach lektury okazuje się, że to perełka literatury z najwyższej półki. Tekst wymaga oddania, powolnego czytania i powagi jakiejś. • Czytam... • I czytam... • I nie ma mnie we mnie. Odnajduję się bowiem między stronami z tatą ukochanym u boku. Odnajduję się w nim i z nim i czerpię mądrość od niego, z gwiazd i życia, dorastam przy nim. Dorastam przy jego dobroci ludzkiej, która go wypełnia całego i promieniuje wręcz. Z dobroci, którą okazuje szczerym spojrzeniem i czułością ojcowską. Dobroci, która lśni w nim i od niego. Lecz w życie wkracza choroba, która coraz bardziej pogrąża ukochanego rodzica. Odcina go od nieba i gwiazd, a to co widzi, to czerń. Gwiazdy znikają, niebo nad głową jest, ziemia pod nogami też, ale to wszystko czarne... i jest ukochany syn, który mówi i opisuje wszystko i ojciec widzi wtedy. Wyobraża sobie świat widziany oczyma dziecka. A ten chłopiec mówi ze łzami, które szybko wyciera rękawem koszuliny. A szukając dla niego ratunku udaje się w podróż, która jest wielce ryzykowna, balansująca na granicy śmierci i ostatniej nitki życia, ale która może dać ojcu oczy i zdrowie i możność patrzenia w ukochany gwiazdozbiór nad głową. • „Dusza ludzka, która oczyma wędruje po niebie, staje się lepsza. Chce odetchnąć bezmiarem jasności ponad nami, chce oderwać się od ziemie”. Pragnie poznać tajemnicę Boga i nieba i tej siły nieznanej, która ten świat prowadzi. Która ten świat zbudowała i położyła ludziom pod nogami. Od tego bezgranicznego piękna odcina Witalisa choroba. Zostają marzenia, wyobraźnia i dziecko u boku i jego oczy wszystko widzące... Choroba weszła do domu i zasiadła do stołu... • Ta powieść przywołała do mnie treść „Małego Lorda” Frances Hoggson Burnett, powieści, która urzekła mnie dobrocią małego chłopca, Cedryka dostającego u boku zaciętego i krnąbrnego wuja Dorincourta. Między nimi zrodziło się to, co między Jankiem i jego starzejącym się tatą, Witalisem, którym ten stał się przypadkiem. To oddanie, szczerość i uśmiech, ta miłość dziecka do rodzica – to wszystko daje nadzieję na dobre i wartościowe życie i na jego sens. Każda z tych książek emanuje magią, nieposzlakowanymi wartościami i tajemnicą dobra. Jest tu i miłość i tęsknota i troska. Jest cześć dla starszych, grzeczność i to, co bliskość daje najlepszego – otwartość. • Boisz się ulotności czasu, tego realnego... uciekasz w czytanie, w „Przyjaciela wesołego diabła”. Czytasz ciągle, w dzień i w nocy pod kołdrą, kradniesz cenne minuty. Czytasz, bo nie możesz się tymi słowami nakarmić. Twoja głowa żyje wyczytaną historią, ty cały nią żyjesz. Czujesz ją w sobie. Filmujesz od nowa, po swojemu, bo to nieuniknione. Tworzysz obrazy pod powiekami, slajdy rozsypane układasz w sobie tylko wiadomy sposób. Sklejasz obrazy myślami. Montujesz film o „Przyjacielu...”, o Janku i Witalisie. O kochanym Bucefale, który za życia epatował oddaniem, miłością zwierzęcą i byciem. Zwykłym trwaniem przy Witalisie i Janku. • Wierzę, zanurzona w książkach, że część mnie nigdy nie umrze. • Będę szczęściem i dobrem samym w sobie. Nie będę bała się jutra, bo nie będę go znała. Dzięki Makuszyńskiemu wierzę, że będę wieczna... • #agaKUSIczyta
-
kiedyś raptularz był księgą, brulion, gdzie odręcznie zapisywano różne - często bieżące - informacje – takich jak sprawy domowe,, finansowe, urzędowe, czy też anegdoty i zdarzenia. • a co zrobiła Pani Ula ? • poetka? • ona w tym Raptularzu - nagrodzonym tomiku wierszy - pisała o samotności, o tęsknocie, o ciemnych nocach i słowach, które przychodzą do jej łóżka, siadają w nogach... • to wiersze o tym, co było i co jest teraz • to wersy składane o życiu, o tym gdzie głowa spoczywa i gdzie umysł szuka... • słowa pomiędzy • zawieszone • gdzieś • ona i oddech • agaKUSIczyta
-
śmieje się mały Fonsito, ach, fruwa jego serce. Mały aniołek o blond loczkach, ach, wzdycha, szuka jej warg, jej szyi, jej calej. całuje całą jej twarz, usteczka i schodzi niżej i zwodzi i anielskim uśmiechem i tą zapalczywością pożera ją. ale delikatnie, szybko, dziecięco wręcz. Ach, Lukrecjo, moja ty... macocho - kochasz mnie? pyta i czeka na jej słowa. Kochasz mnie? - powtarza. bo jak nie, to się zbiję. zabiję.... • bez ciebie nie będzie życia. mnie nie będzie. • kocham cię, kocham najbardziej na świecie. • kochali się. razem jedli śniadania. długie i późne biesiadowanie miało w sobie jakiś smak, wolność i niczym niezmącony urok. • ona i on. • ona i on na wyjeździe. trzy dni i dwie noce poza domem, ale przecież mały Fonsito jest tu. tu obok. odkryty, nagi, • Fonsito, nieskalany... • i ja... • i miłość... • i ta radość, drżenie ciała... • grzech i cnota. • agaKUSIczyta
-
Czas miesza się, mrok przenika jasność, dusze umarłych opuszczają trumny i wychodzą. Siadają na dachach, na wolnym krześle, czekają na odejście. Ale to jeszcze nie ten czas, nie ICH czas. Póki co są, trwają i czuwają nad tymi, których opuściły. Czas musi się wypełnić, a gdy to nastąpi, odejdą z poczuciem spokoju. • Ludzie – dusze. • Dusze – ludzie. • Byty, które współistnieją, oddychają. Byty, które trwają, czuwają nad sobą. „Nie martw się” szepczą, głaszczą opadnięte ramiona, towarzyszą w smutku, ocierają łzy smutku po stracie. „Nie jesteś sama” szepczą. • Tak jest z Bronkiem. Dziadkiem Bronkiem, który wraca do ukochanej żony jako Dusza, a ona... to wie, bo go widzi, gdy przychodzi i gdy siada przy stole. Wie, czy jest zły, czy nie, bo przecież nadal jest ten sam, nic się nie zmienił. W złości macha rękami, piekli się. A ona słucha, stawia mu talerz z obiadem i są. Razem. • A tragedie są. Jedni umierają, inni żyją życie swe tocząc. Świat przenika się z mrokiem, ciemność z jasnością, słowa mówione odbijają się od ścian pustych. Samotność trwa obok tłumu. • Świat trwa, a ludzie? A uczucia? A to, co ich może spotkać? Dusze muszą wracać do żyjących, bo jest tyle do zrobienia, do wyrównania, do ostrzeżenia. Tyle krwi się przelewa, tyle zła się mnoży. • Kołacze w ciele strach. Kołacze trwoga. Kołacze i niepewność. • „Przeżyte życie boli. (…) Ale i nieprzeżyte też.” • Piotr, wnuk Bronka, na czas wakacji przyjeżdża do babci, na wieś. Syn twierdzi, że stała się stara, zaczyna gadać do siebie, a starość szybko postępuje. Wymaga opieki i tym samym staje się kłopotem. Ale syn nigdy nie miał kontaktu z matką. Z ojcem, z Bronkiem też. Tata Piotra nic o sobie nie mówi, syn nic o nim nie wie. Zimny wychów trwa przez pokolenia. Jest jak choroba, które wyżera dusze od środka. I chyba dlatego bliskość babci staje się czymś, co wnuczkowi koi myśli i wycisza jego całego. Tu jest inne życie, inni ludzie. I on jest inny. Tu jest inne powietrze, inne obrazy na ścianach, inne tragedie, które korzeniami wżarły się w ludzkie trzewia. Ale ludzie mają na siebie czas. Widzą się. Żyją razem. • Tu delikatne, wręcz eteryczne powietrze, muska skórę i igra z czasem. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia, zmienia się dusza. Czy to magiczna wieś z żywymi ludźmi? - pytasz. • ARTUR ŻAK to ODKRYCIE, FENOMEN, człowiek, który wiele widzi i odczuwa. To ktoś, kto musi być piszącym elfem, męskim duchem skrywanym w „dotykalnym ciele”, który wkracza w efemeryczność zaklęć i zabobonów. W magię wierzeń i pewności, które się plączą, przenikają, mącą w głowie. To pisarz, który zaKOŁATAŁ do mojej duszy i wszedł w nią. A tu ową pisarską magią oblepił mnie całą. Kuszą powieściowo tkane tajemnice rodzinne i urwane w połowie zdania. Otumania nowy świat i dusze zmarłych gdzieś obok. • Mimowolnie dajesz się ponieść i nie boisz się tego. • Czasem magia, czasem rzeczywistość. Mieszają się minuty i dni i twarze ludzkie. ARTUR ŻAK misternie rozdrapuje twą czytelniczą wrażliwość. Wnika w nią i osadza się, rozgaszcza wręcz. Przenikają dnie i noce ciemne, pory roku nakładają się na siebie. Kolo czasu kręci się dla każdego bez wyjątku. Kto mądry widzi duchy i wierzy w nie, kto głupi ten śmiechem pokrywa własną dziecinadę wytykając grubym palcem innych. Drobinki piasku przesypują się w klepsydrze codzienności. • Niebywała powieść. • Zachwycająca. Odejmująca mowę. • Zadomawiająca się w pamięci na zawsze. • agaKUSIczyta
-
Szafa, niewielki zbiór trzech opowiadań. • Ktoś powie, że to niewiele stron, ot banał. • Hm, nic bardziej mylnego. • Szafa to inny świat. To, co jest na co dzień to tylko tło, to wypełnienie. Obraz, którego nikt już nie zauważa, którym nikt się nie zachwyca, bo to nic innego jak szaruga, codzienność, tryb powtarzający co dwadzieścia cztery godziny. • A szafa? • Szafa woła. • Przyciąga. Intryguje. Zaprasza. • I wchodzisz do niej. Zamykasz się w niej. • I trwasz. • Tu kolory ciuchów są wszystkie jednakowe. Sukienki podobne do garniturów, spodnie podobne do spódnic. Tu słyszysz swój oddech, bicie serca... Czujesz siebie. Tu jesteś jak wszystko inne w niej skryte. Stajesz się jednością. • Numery... • Każde drzwi hotelu Capital mają swoje numery. A ona, w biało różowym roboczym wdzianku sprząta je. Codziennie. Przebiera się rano w nie-siebie i pracuje jak ona-nie-ona. Otwiera drzwi i wstępuje w świat tych, którzy tu spędzili noc, dwie, chwile jakieś dla nich istotnej ucieczki. Patrzy na ludzi, których teraz nie ma, a których zapach jeszcze się tu unosi. Wgniecenia w poduszkach, zabrudzenia na białych ręcznikach, rozlany szampon na podłodze w łazience... brud na obrzeżu wanny, włosy w umywalce... To jest mowa ciała. To jest ludzki język. • Tu można czasem usiąść, lecz na koniec. Dopiero po pracy i tylko w przyjaznym pokoju. Usiąść na zasłanym łóżku, zamknąć oczy i poczuć każdą komórkę swojego ciała. Jak wypełnia ono nas od środka, po kołnierzyk. Jak pulsuje krew w dłoniach, jak drobinki unoszące się w powietrzu otaczają naszą skórę, jak na niej osiadają... • Czy to nasz świat, czy nie? Czy to ja, pyta siebie. A może jestem już w połowie nie-sobą? Może jestem tymi, którzy tu byli przede mną? • Jest też komputerowiec tworzący wirtualne światy. Światy, które zmienia wedle siebie, buduje, burzy, koloruje. Tworzy coś, co nie jest dostępne namacalnie, a co jakoś dziwnie pociąga i bardziej ciekawi niż to, co tu. Niż to, co ma. Co widzi na co dzień. • Tokarczuk w małej książeczce stworzyła wielki świat. Świat wnętrza. Człowiek normalny żyje, patrzy na to, co go otacza, ale czy żyje? Kim jest w tym pędzie, w tym wszechświecie? Czy jest sobą, czy sobą-nie-sobą w innym stroju i w innej formie? Świat zamknięty w szafie, z dala od ludzkich oczu, działa na właścicieli jak magnes. Woła, przyciąga, czaruje i wkradając się do głowy, zawłaszcza ich. Bo okazuje się, że inny wymiar jest ciekawszy. Bogatszy. Bardziej pasjonujący. Podobnie świat skryty za drzwiami pokoju. Długi korytarz wzdłuż którego widać drzwi. A każde z nich to tajemnica czegoś innego. Chwytasz za klamkę, którą przed tobą chwytało tak wielu gości...