Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
39 40 41
...
112
  • [awatar]
    agnesto
    Powrót do lat dzieciństwa, gdy komiksy były bramą dla wyobraźni i marzeń. Kajko, Kokosz, Mirmił - władca rodu i jego żona Lubawa😁 i... czarownice, a wśród nich ciotka Jaga z mężem prawie że Janosikiem, Łamignatem🏜️🎄🎄🎄🎄🎄 Mamy tu przebierańców (Kajko i Kokosz jako kobiety;) mamy wielkoluda Mirmiła, który wedle wzrostu ocenia moc swej władzy (potem w wyniku pazerności staje się karzełkiem, jak skrzat, z którego się nieco wcześniej nabijał - los bywa przewrotny;) i mamy Lubawę, która na jego gigantyczny wzrost reaguje... omdleniem;) • rewelacja
  • [awatar]
    agnesto
    Niebywała historia magnata narkotykowego, kolumbijskiego przemytnika i w głównej mierze producenta narkotyków. I pewnie biznes ładnie by się przez lata kręcił, pieniędzy by przybywało a eksport kwitł z upływem lat, gdyby... zawsze jest jakieś gdyby. Gdyby nie fakt, że Escobar miał rodzinę, którą kochał. I pewnie to przez nią, przez uczucie i potrzebę bycia razem często podejmował ryzykowne decyzje. Do tego dochodziły kłopoty z rządem, policją i CIA. Poszukiwania, strzelanina, mordy, miliony litrów krwi na ulicach. Escobar był bezwzględny wobec obcych i wobec...członków swojego gangu. Wymagał bezwzględnej uczciwości, prawdomówności i oddania. A jakie były konsekwencje znajomości z baronem koki? • Niebywały seria oparty na autentycznych zdjęciach i nagraniach filmowych.
  • [awatar]
    agnesto
    Ile waży pomoc? • Tak, to nie jest omyłkowe pytanie. To jest pytanie, jakie pojawiło się w moim umyśle po przeczytaniu ni-to-opowieści, ni-to-relacji z życia pięciu matek niepełnosprawnych dzieci. Te rozmowy czyta się bowiem, jak dobre opowiadania z nader skrzętnie uknutą fabułą, przemyślanymi wątkami i bohaterami jednocześnie. Bo jest wstęp, rozwinięcie, jest ono - czyli dziecko i ona, czyli matka i jest historia z nimi w roli głównej, ale żadna z nich, ŻADNA, nie ma zakończenia. Nie ma kropki na końcu zdania, bo te historie nadal trwają i tak naprawdę to nawet sami lekarze nie znają możliwych wariantów ich końca. • Śmierć? Pewnie tak, ale kogo? Obolałej matki ze zniszczonym kręgosłupem, czy dożywotnio chorego dziecka? • Kto kogo pierwszy pochowa? • Kto komu pierwszy kupi trumnę? • Kto kogo odprowadzi na cmentarz? • Nikt nie zna zakończenia. • W książce poznajemy pięć kobiet, matek niep­ełno­spra­wnyc­h dzieci. Choć czasem to nie są już dzieci, a pełnoletni dorośli, których mentalność lub sprawność utknęła w piątym roku życia. Umysł wyhamował, ciało urosło, a choroba się zadomowiła. Z różnych przyczyn. Przez niedbalstwo lekarzy, przez ukryte dotąd geny i ich niespodziewane mutacje lub przez niew­ytłu­macz­alne­ połączenie czegoś z czymś. Ot, taki niezwykły przypadek, żart niemalże, psikus od życia, bo w rodzinie nikt nie chorował. Nikt nigdy. I nagle jest, niespodzianka. A absurd polega na tym, że niespodzianki mają wywoływać łzy wzruszenia, nie smutku i bólu. • Każdej z tych kobiet po porodzie zostało odebrane matczyne szczęście. • Dziecko? Tak, kochane, prze-kochane, jedyne najukochańsze, ale... Niezdrowe. Niesprawne. W pełni niesamodzielne. I zaskakuje fakt, że tylko jedna, TYLKO jedna z matek zadaje sobie pytanie "dlaczego". "Dlaczego ja?, Co złego zrobiłam? Dlaczego nie ktoś inny? Dlaczego akurat moje dziecko?" Tylko jedna kobieta żyje z takim piętnem samooskarżania. • Dni wypełnione od ciemnego poranka po ciemną noc. Bo cewnik, bo mycie, bo karmienie, bo opróżnianie, bo masaże zapobiegające odleżynom, bo picie, bo krzyki... Ktoś powie, że dziecko niepełnosprawne to dziecko egoistyczne, to samolub stawiający siebie w centrum, skupiający uwagę wszystkich, że to potwór zagarniający całą przestrzeń. Że to absorbujący sobą twór, który nie daje nikomu odpocząć. Lecz to postrzeganie pobocznych widzów. Dlatego pocieszają, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, a potem uciekają do swojego zdrowego domu. • Paweł to dwudziestopięciolatek, ale nigdy nie wiadomo czy aby nie ściągnie spodni. Justynka to dziecko, które w jednej chwili wrzeszczy i okłada się pięściami. Kacper uczy się chodzić na nogach usztywnionych szynami. Jagódka, sama niepełnosprawna, ma mamę z jedną ręką. Hania zaś nie pojedzie na żadną wycieczkę klasową, bo nosi w sobie bombę z zapalnikiem - groźny płyn w rdzeniu kręgowym. To tylko pięć przypadków, pięć matek z dziećmi, a ile takich jest w ogóle? Ile matek tkwi w zamkniętych czterech ścianach bólu na zasiłkach i świadczeniach z dzieckiem wymagającym stałej opieki? To harówka na wszystkie etaty, z których się nie schodzi jak po dyżurze na oddziale szpitalnym. To harówka wyceniania na 1477 złotych plus ewentualna premia. A to 500+, a to MOPS rzuci jakimś świadczeniem bo stos dokumentów jednak faktycznie potwierdza trudną sytuację materialną petenta. Góry papierów, zapisanych stron, podań i wniosków i tylko czasem zdarza się "pozytywne rozpatrzenie". • To ile waży pomoc? • 1 kg nakrętek to 80 groszy. Musisz oddać co najmniej pół tony, żeby jakaś firma chciała je skupić. Tanio? Pytanie, na jakie nigdy nie znajdziesz odpowiedzi.
  • [awatar]
    agnesto
    Powieść-opowieść-baśn. • Małego Księcia trudno wsunąć do jednej tylko szuflady. To jest baśń, która realnością dotyka każdego z nas. A dlaczego? Bo wiele sytuacji, bohaterów czy choćby problemów dotyczy stricte nas samych. Nas, czytelników. Nas, ludzi z tej planety. Z planety ziemi. I choć Mały książę pochodził z malutkiej planety gdzieś tam umiejscowionej w galaktyce nie bardzo znanej, to naszą ziemię poznał. Najpierw zaznajomił się z inni planetami, a konkretniej, z ich dziwnymi mieszkańcami, by na końcu zobaczyć ziemię. I wniosek jaki się nasuwa czytelnikowi, niczym się one tak na prawdę nie różnią. Niczym. Nie ma znaczenia czy to planeta, czy ziemia, czy asteroida. Wszędzie przebywają dziwacy, którzy tkwią w swoich (i tylko swoich) urojonych i narzuconych problemach. I są to albo charakterne typy (jak choćby Król, czy pan szukający poklasku), albo nałogowcy (jak pijak zapijający wstyd, własny wstyd), czy maruderzy (jak latarnik zapalający i rozpalający latarnię z częstotliwością 2 minut). Na ziemi jest podobnie. Ci sami ludzie ale... większej ilości. Czy to normalne, można zapytać. A można też, jak Mały Książę dziwić się nad absurdem tego stworzenia. Nad pokrętnością tego świata i mentalnością istot. Czy nie lepiej mieć swoją różę i baranka i ich kochać? I przywiązać się do nich? Oswoić ich? I ... tęsknić za nimi? I choć róża ma grymasy i fochy to jednak jest jedyna w swoim rodzaju, bo... ma kogoś, kogo też ją kocha. Mały książę próbuje poznać świat, a my wraz z nim. I, jak to często bywa, dopiero patrząc jego oczyma możemy SPOJRZEĆ na to, co przecież jet TAK oczywiste, a czego dotąd nie widzieliśmy. • I chyba tu jest sedno ukryte. W tej uniwersalności. To jest książka, którą za każdym razem inaczej odbieramy. Jakby w zależności od własnego miejsca w życiu, od sytuacji, od problemu jaki nas nurtuje. Inny czas, inne postrzeganie. Ale czy i inni bohater? och...
  • [awatar]
    agnesto
    Takich wydań jest mnóstwo. Zdrowe jedzenie, zdrowe podejście do ciała i duszy, sport i przyjemność z życia. A najprostsza droga ku temu zaczyna się od jedzenia. Tak, od kuchni, od lodówki, od mądrych zakupów i od prostych przepisów. A nic w tym odkrywczego. "Zabijający" cukier i tłuszcz zastępujemy miodem, daktylami, ksylitolem czy suszonymi owocami, a olej do smażenia na olej z pierwszego tłoczenia. Ot i mamy rozwiązanie. Tu, w tej książce pełnej przepisów i zdjęć jest wiele propozycji szybkich przekąsek - głównie/ Ale od razu zaznaczę - nie są to przepisy służące do przygotowania dużej ilości porcji - na pewno nie dla rodziny. Dla rodziny trzeba pomnożyć ilość składników co najmniej dwukrotnie lub trzykrotnie. Receptury w tym wydaniu przewidują wykonanie 6-10 sztuk. Czyli - albo sobie dawkujemy po jednym ciastku, po jednej kulce własnego Raffaello, czy jeden kawałeczek batonika. Nie więcej - tak, to wtedy mamy owe przekąski na kilka dni. Ale kto miałby czas, by co drugi dzień paprać się z blenderem, czy piekarnikiem? Kto ma fundusze na kupowanie drogich obecnie suszonych owoców, ekologicznej mąki (kokosowej lub innej z gatunku "bio"), kto ma miejsce w szafkach na produkty do tych przepisów? Pewnie nie każdy i dlatego oceniam tą książkę za inspirującą, fakt, lecz nic nowego nie wnoszącą. Nie jest to poradnik kulinarny do codziennego korzystania. Nie jest to poradnik do pieczenia na weekend. Ot, kolejna miła lektura, którą czytamy, przeglądamy i ... odkładamy.
Planowane i pożądane pozycje
Brak pozycji
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo