• Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Na książkę Pierwszy dotyk trafiłam tak na prawdę całkowicie przypadkiem i podejrzewam, że gdyby nie książeczka reklamowa z fragmentem powieści, w ogóle nie miałabym o niej pojęcia i bym się na nią nie skusiła. Choć przeczytany fragment na prawdę mocno mnie zaciekawił, do całości podchodziłam dość sceptycznie - Pierwszy dotyk to erotyk i nie oczekiwałam od niego niczego zbyt wielkiego. Ale co ciekawe książka zaciekawiła mnie i to nawet bardzo - gdy zaczęłam ją czytać, dosłownie nie mogłam się od niej odkleić. • Cała historia zaczyna się w momencie, gdy Emily odsłuchuje nagranie na poczcie głosowej od swojej dawnej przyjaciółki, z którą rozstała się już ładnych parę lat temu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Amber nie użyła słów niebieski prochowiec, które niegdyś były ich tajemniczym hasłem bezpieczeństwa. Emily wiedziała, że Amber nie użyłaby tych słów pochopnie i że na pewno grozi jej nieb­ezpi­ecze­ństw­o. Wynajmuje więc detektywa, który ma odnaleźć jej byłą przyjaciółkę, jednocześnie prowadząc śledztwo na własną rękę. Wszystkie ślady doprowadzają ją do przystojnego milionera Reevea Sallisa, który jako ostatni spotykał się z Amber. Emily postanawia więc powrócić do przeszłości, jeszcze raz stać się tym, kim była za czasów Amber, aby w ten sposób wyciągnąć jakieś informacje od Reevea, które mogłyby doprowadzić ją do przyjaciółki. • Gdy sięgałam po Pierwszy dotyk wiedziałam, że książka jest erotykiem, jednak wydaje mi się, że sceny seksu tak na prawdę zdominowały całą historię. Były one praktycznie w co drugim rozdziale, przez co ta główna fabuła została nieco zepchnięta na boczne tory. Nie zrozumcie mnie źle, dobrze, że w książce było dużo takich scen, bo w końcu o to w erotykach chodzi, ale jakby one zostały jakoś tak umiejętnie poprzeplatane z pozostałą fabułą byłoby dobrze, a tu praktycznie było tak, że 2/3 to sceny erotyczne, a 1/3 to ten główny wątek. No troszkę mi to tutaj nie pasowało i gdyby to ode mnie zależało, niektóre sceny z motywem seksu bym z tej książki po prostu wyrzuciła, bo można by było się bez nich zwyczajnie obejść. • Spodobała mi się natomiast sama historia Emily i Amber, to jak główna bohaterka szuka swojej byłej najlepszej przyjaciółki oraz to, do czego jest zdolna, by ją odnaleźć. Myślę, że autorka miała na prawdę ciekawy pomysł i nawet dobrze uda jej się go przedstawić. Fabuła mocno wciąga i czytelnik cały czas zastanawia się, jaką zagadkę kryje za sobą tajemnicze zniknięcie Amber i co Reeve ma z tym wszystkim wspólnego. Sama nie raz miałam tak, że gdy już zaczynałam myśleć. że to on stoi za jej problemami, on robił coś takiego, co sprawiało, że mocno zaczynałam wątpić w jego winę, by już za chwilę znów skierować na siebie światła oskarżenia. Spodobało mi się to, jak Laurelin Paige wodziła swojego czytelnika za nos, nie odkrywając od razu wszystkich kart. • Cieszę się również, że autorka wplotła pomiędzy fabułę liczne wspomnienia z dawnego życia głównej bohaterki. Poznawanie togo było bardzo interesujące, gdyż z teraźniejszości nie dowiadujemy się tak na prawdę za dużo na temat samej Emily. Dzięki tym wstawkom mogliśmy o wiele bardziej wczuć się w tą postać i choć trochę zrozumieć niektóre motywy jej działań. Z jednej strony właśnie te fragmenty wspomnień dziewczyny czytało mi się bardzo interesująco, ale z drugiej niesamowicie jej współczułam. Ona twierdzi, że Amber ją uratowała, bo pokazała jej po części właściwą drogę jej życia, a ja natomiast uważam, że Amber w dużej mierze ją wykorzystywała i często nie obchodziło jej dobro przyjaciółki. W sumie pokazała ona Emily swoją ścieżkę życia, w której nie widziała nic złego - dlaczego więc miała by uważać, że to może być złe dla Emily? I choć tak jak mówiła, postać Emily bardzo mi się spodobała, to do Amber (przynajmniej tej ze wspomnień głównej bohaterki) nie zapałałam zbyt wielką sympatią. • A jeśli już o Emily mowa to muszę powiedzieć, że niesamowicie się cieszę, że w końcu ktoś wykreował postać niezależnej i silnej kobiety! W końcu nie mamy do czynienia z nieśmiałą dziewuszką, która nie zna poczucia własnej wartości i która nie jest w niczym doświadczona. W ciągu lektury dowiadujemy się, że główna bohaterka nie zawsze była tą silną i odważną, ale poznajemy, jak się zmieniała, bo sama nie chciała się czuć już taka bezbronna. Oczywiście coś z tej dawnej osoby pozostało, ale Emily udowodniła, że takie silne i harde kobiety również mogą być świetną postacią dla erotyku. Więcej takich bohaterek poproszę! • Dużo osób pewnie powie, że książka, gdzie młoda dziewczyna spotyka się z bogatym biznesmenem już była i na pewno od razu przywoła Pięćdziesiąt twarzy Greya (nie rozumiem, dlaczego wszyscy każdy erotyk porównują właśnie do tego tytułu...), a ja powiem, że to nie jest to samo, tylko całkowicie coś innego. Główna bohaterka ma jakiś cel, który tłumaczy wszystkie jej poczynania i chociaż po drodze nie raz jest ciężko, właśnie tego celu się trzyma. Sama postać Reeve'a również ma wiele do ukrycia - wcale nie jest tylko tym bogatym przystojniakiem, za jakiego uważają go wszyscy. Dla mnie więc Pierwszy dotyk to coś nowego i bardzo przyjemnego. Książę czytało mi się szybko i dodatkowo towarzyszyło temu wielkie zaciekawienie tym, co może się wydarzyć dalej. Połączenie erotyku z elementami thrillera okazało się jak dla mnie na prawdę świetne i w przyszłości chciałabym poznać więcej takich pozycji. Sam styl autorki również przyciąga uwagę, gdyż jest przemyślany i niebanalny. Widać, że autorka pisała po to, aby swoją książką coś pokazać, a nie żeby była to lekka książka przeznaczona tylko dla rozrywki. Ja z lektury jestem jak najbardziej zadowolona, a jej zakończenie sprawiło, że teraz z wielką niecierpliwością wyczekuję momentu, gdy ukaże się kontynuacja serii - Ostatni pocałunek. Autorka zakończyła książkę akurat w takim momencie, że chcąc nie chcą chce się sięgnąć po drugi tom, aby zobaczyć, jak dalej potoczy się akcja. • Słowem podsumowania, uważam, że Pierwszy dotyk to na prawdę dobra książka, którą warto przeczytać. Czas z nią na pewno nie będzie stracony!
    +2 wyrafinowana
  • Jest to powieść erotyczna, tajemnicze wątki, hipnotyzująca, wzbudzająca ciekawość od pierwszych stron.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo