Recenzje dla:
Źródła/ Marie-Hélène Lafon
-
Już pierwsze zdanie tej opowieści wzbudziło mój niepokój, gdy zamiast imienia bohatera pojawił się zaimkowy „on”, który i we mnie wywołał podskórny lęk. I tak jak opowiadająca tę historię żona i matka, i ja zaczęłam być czujna, wyczekiwałam tego, co niekoniecznie się wydarzy, ale wydarzyć się może. • To napięcie towarzyszyło mi podczas pierwszej, najdłuższej części narracji, kiedy bohaterka, żyjąc w ustawicznej obawie, bezradnie poddaje się losowi i przemocowemu mężowi. W jej relacji wymarzony, własny dom jest domem, w którym gości strach. Najtrudniej było mi patrzeć, jak matka bezwolnie zaszczepia dzieciom lęk, ucząc je wyczuwać nadchodzące zagrożenie. • Gdy w drugiej części poznajemy dzieje małżeństwa z perspektywy męża, widzimy, jak ich wyobrażenia i oczekiwania wspólnego życia diametralnie się różniły, jakże oboje mieli inne priorytety. • Losy rodziny zamyka w trzeciej, ostatniej i najkrótszej części epilog córki. To bardzo ważne dopełnienie całej opowieści. • Podobało mi się bardzo to, że każdy kolejny etap zdarzeń rodzinnych opowiada inny jej członek, poznajemy więc koleje ich losu przez pryzmat ich osobistych wrażeń i doświadczeń. • To świetna proza, krótka, ale wystarczająca, by porazić siłą emocji. Zostawia też czytelnika z wieloma pytaniami, z którymi sam musi się zmierzyć. Na pewno będę mieć na uwadze inne książki autorki. • I jeszcze na koniec. Zastanawiałam się, czy jeżeli w tej prozie były wątki autobiograficzne, to czy Marie-Hélène Lafon bardziej czuła się żoną, czy córką?