• Oczarowała mnie okładka. Coraz częściej zauważam u siebie, że moje oko przyciągają książki o prostej okładce. Czy wy też odnosicie wrażenie, że ostatnio, czym bardziej „uboga” okładka tym lepsza zawartość? Bo ja owszem. Zdecydowanie staję się ich fanem. • Okładka „czerwonej królowej” jest piękna, prosta, a kiedy na nią patrzę czuje wyjątkowość książki. Korona ociekająca krwią wydaje się przekazywać całą historię zarazem nie zdradzając kompletnie nic. • Zakochacie się. • „Czerwona królowa” opowiada historię dziewczyny z najniższej pozycji społecznej, jaka tylko istnieje. Mare, zwykła złodziejka przez całe swoje młode życie rozczarowuje wszystkich. Ciągle porównywana ze swoją młodszą, idealną siostrą i mimo, że kocha ją bardzo gdzieś w głębi duszy odczuwa żal, który odbiera jej motywację do stania się lepszą. Nie tylko to jest powodem, dla którego Mare kradnie. Stała się złodziejem, ponieważ świat, w którym żyje jest okrutny. Wszystko przez podział społeczności. Na srebrnych i czerwonych. Wszystko za sprawą krwi oraz tajemniczych umiejętności. • Jednak los młodej dziewczyny odmienia się. Nawet dziewczyna z czerwonych, która jest nikim może stać się wyjątkowa. • Czytając tą opowieść nasuwała mi się myśl, że autorka inspirowała się igrzyskami śmierci. Spór między ludźmi z różnych sfer. Podział na lepszych i gorszych. Walka. Już miałam odkładać książkę na półkę i powiedzieć sobie „zostaw to dziewczyno nie będziesz znowu czytać podobnej historii”. Popełniłabym ogromny błąd. Podobieństwa te widoczne są tylko na początku. Czym dalej zabrniemy czytając tym bardziej odkrywamy historię inną niż wszystkie. • „Czerwona królowa” daje nam jedno bardzo ważne przesłanie „każdy może zdradzić każdego”. Pokazuje nam, że nie powinniśmy ufać ślepo ludziom. Powinniśmy słuchać swoich instynktów i głosu serca. Tak często lekceważonych. Czasem zaufanie sobie jest najlepszym wyjściem. Takie powinny być właśnie książki. Nie tylko zapewniać rozrywkę, ale również dające nam coś, co zostanie z nami na zawszę. Jakąś wartościową lekcję. Coś, co w zasadzie wie każdy z nas, ale tak często o tym zapominamy ufając tym, którym nie powinniśmy. • Powieść ta jest ekscytująca. Wciągnie was już od pierwszych rozdziałów. Jest pełna nieprzerwanej akcji. Autorka nie pozwala nam ani na chwilę odetchnąć. Ciągle trzyma nas w napięciu. Jesteśmy pełni oczekiwania. Kiedy sama byłam już na ostatnich kartkach niesamowicie żałowałam, że nie ma już drugiego tomu i będzie musiała czekać. Historia zakończyła się w sposób, który każe trwać nam z wyczekiwaniem, co będzie dalej. Nie chciałam rozstawać się z Mare, Calem, szkarłatną gwardią. • Nie byłabym z wami do końca szczerze, jeśli nie wspomniałabym, że czasami liczyłam na trochę inne zakończenie. Sądziłam, że „romans” między Calem, a Mare rozwinie się inaczej. Szybciej. Sama nie wiem. Jednak teraz, kiedy ochłonęłam. Parę dni po skończeniu tej lektury cieszę się, że zakończenie jest, jakie jest. Bardziej będę wyczekiwać tego, co będzie dalej. • Polecam wam również przesłuchać piosenkę Peter and Jacob - The Red Queen inspirowaną właśnie "Czerwoną królową". • Podsumowując, jeśli miałabym dostać „Czerwoną królową” byłby to jeden z lepszych prezentów, jakie mogłabym sobie wymarzyć. Idealna na wakacyjne wieczory.
  • Świeże kotlety smakują najlepiej. Ale co, gdy kotlet jest odgrzewany? Czujemy rozczarowanie, że to jednak nie świeżość. I albo go odstawiamy albo pożeramy. A później dostajemy niestrawności... Chyba, że ten odgrzewany kotlet nie jest tak zły, jak się wydaje... • Świat wykreowany przez Victorię Aveyard został podzielony według koloru krwi. Od setek lat Srebrni stąpają po ziemi niczym żywi bogowie, a Czerwoni uwijają się u ich stóp, jak insekty. Srebrnokrwiści posiadają nadludzkie umiejętności. Są między nimi Żeleźcy (których nazwa okropecznie mnie śmieszyła), władający żelazem; Pieśniarze, potrafiący hipnotyzować; Siłacze wyróżniający się nadludzką siłą; Wodniacy, panujący nad żywiołem wody; Zieleńce, zaklinacze roślin i ziemi... I tak dalej, i tak dalej. • Czerwoni, to zwykli ludzie, nie wyróżniający się nadludzkimi zdolnościami. Zmuszani są przez Srebrnych do usługiwania im. Żyją w biedzie i głodzie, gdy w tym samym czasie Srebrni pławią się w luksusie. • Ale co się stanie, gdy jedna zwyczajna czerwonokrwista dziewczyna, okaże się Czerwoną i Srebrną jednocześnie? Taka jest Mare Molly Barrow. Biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała i uparta dziewczyna z Pali, która przynosi hańbę swojej wiosce, może stanąć na czele buntu przeciw Srebrnym. Może poprowadzić Szkarłatną Gwardię do zwycięstwa. Właśnie ona, przegenialna Mare. <3 Stała się jedną z moich ulubionych bohaterek. Pyskata, niedająca sobie dmuchać w kaszę, nie myśląca tylko o sobie, a wszystkie swoje decyzje podejmuje z myślą o swoich bliskich. Niewykreowana na jakąś super bohaterkę, ale na dziewczynę, która nie do końca wie, co się z nią dzieje. • Oczywiście w "Czerwonej Królowej" został stworzony schemat podobny do tego w "Igrzyskach Śmierci". Jedna dziewczyna, która buntuje się przeciw władzy i zamierza walczyć o równość dla każdego. Świat podzielony na lepszych i gorszych. Władza, usuwająca ze swojej drogi każdego, kto w minimalnym stopniu jest w stanie jej zagrozić. Nawet cytaty, które mają prowadzić Mare przez drogę, prowadzącą do upadku Srebrnych, są uderzająco podobne do tych z "Igrzysk...". • "Aby rozpocząć rewolucję, potrzebna jest iskra." • I jest jeszcze coś, co przywołuje w pamięci trylogię Suzanne Collins. Mare towarzyszy Maven, srebrnokrwisty książę, któremu nie podoba się władza jego ojca i zamierza ją obalić. Dlatego wcale nie zdziwiło mnie, że przeczytałam, iż ta dwójka ma zostać twarzami rewolucji, niczym Katniss i Peeta. • I choć podobieństwa uderzają z każdej strony, książka, mimo wszystko, ujęła mnie od samego początku. Lekka, przyjemna, emanująca strachem, cierpieniem, radością z najdrobniejszej rzeczy. I to towarzyszące mi uczucie nieufności, gdy ciągle coś się dzieje, ciągle ktoś ginie, a do mojej głowy raz po raz wlewane było zdanie "Każdy może zdradzić każdego". I choć niektóre wątki wcale mnie nie zaskoczyły, bo były jak najbardziej do przewidzenia, tak akcja i punkt kulminacyjny na ostatnich stronach przekonały mnie, by sięgnąć po kolejną część. • Może nie jest to arcydzieło, ale książka całkiem dobra.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo