Żony polarników:

siedem niezwykłych historii

Tytuł oryginalny:
Heart of the hero
the remarkable women who inspired the great polar explorers,
Autor:
Kari Herbert
Tłumacz:
Maciej Miłkowski
Wydawcy:
Carta Blanca - Grupa Wydawnicza PWN (2010-2012)
Dom Wydawniczy PWN
Wydane w seriach:
Bieguny
Bieguny (Carta Blanca)
ISBN:
978-83-7705-133-7
Autotagi:
biografie
druk
książki
3.0 (2 głosy)

Josephine Peary, Eva Nansen, Eleanor Anne Franklin, wreszcie Marie Herbert… Kari Herbert w swojej najnowszej książce na pierwszy plan wysuwa nie słynnych polarników, lecz… ich kobiety. Zazwyczaj pozostające w cieniu, w książce Herbert ukazane są nie tylko jako wierne i oddane towarzyszki życia swych mężów, z utęsknieniem czekające na ich powrót do domu, lecz również jako kronikarki, powiernice, pielęgniarki, a nawet, nierzadko, członkinie ich ekspedycji bądź też kierowniczki misji ratunkowych. Żony polarników to historia siedmiu niesamowitych kobiet. Skazane na samotne życie, często nawet przez kilka lat z rzędu, potrafiły znaleźć w sobie siłę, by przezwyciężyć tęsknotę i oddać się swoim pasjom (gdy Kathleen poznała przyszłego męża Roberta Falcona Scotta, była już uznaną rzeźbiarką, a nim mezzosopranistka Eva Sars wyszła za Fridtjöfa Nansena, już słynęła z udanych wykonań pieśni Schumanna). Jednakże nie zaniedbywały przy tym swych mężczyzn, wspieranie ich w dążeniu do celu uważały bowiem za swój obowiązek. „Dla odkrywcy wytrwała żona była tak samo ważna jak każdy inny członek ekspedycji, jeśli nie bardziej. Powinna oczywiście podzielać jego pasje, być wyrozumiała, inteligentna i godna zaufania; sukces albo porażka wyprawy często zależały od jej umiejętności przewidywania i wsparcia”. Książka Herbert skonstruowana jako zbiór epizodów, wspomnień i listów przybliża czytelnikom życie tych niezwykłych par i rzuca nowe światło na ich relacje i na rolę kobiet-żon polarników. Polarnicy często traktowali swe żony jak wyrocznie i uzależniali od nich powodzenie swych wypraw. „…zarówno moja matka, jak i inne żony polarników, były dla swoich mężów niczym latarnie morskie. Nawet tysiące kilometrów od domu zdawali się słyszeć ich głosy, przebijające się przez polarne burze, zachęcające, by szli do przodu, dodające im sił w walce z naturą, nawet wtedy, gdy nadzieja na powrót była nikła. Mam nadzieję, że moja opowieść pozwoli wyjść tym nadzwyczajnym kobietom z cienia ich mężów, bohaterskich odkrywców, po to, by mogły opowiedzieć własne historie”.
Więcej...
Wypożycz w bibliotece pedagogicznej
Dostęp online
Brak zasobów elektronicznych
dla wybranego dzieła.
Dodaj link
Recenzje
  • Jedyny pożytek z wielorybników • Najpierw uwagi techniczne. Obiecuje się nam siedem historii, ale jedyną zasługą Eleonor Franklin jest zejście na zapalenie płuc w młodym wieku i tym samym zrobienia miejsca u boku odkrywcy Johna Franklina dla przebojowej Jane. Śledzimy więc losy sześciu par. • Śledzimy z niejakim trudem, bo autorka straszliwie poszatkowała te historie. Nieustanne skoki czasowe między Franklinami, żyjącymi na przełomie XVIII i XIX w., a 100-150 lat późniejszymi historiami pozostałych rodzin wprowadziły w mojej głowie kompletny mętlik. Ratowałam się dołączonym do książki kalendarium, ale dla was mam lepszy sposób, na który wpadłam niestety dopiero w połowie lektury. Proponuję - niczym w Cortazarowskiej Grze w klasy - alternatywne czytanie Żon polarników: śledzenie losów każdej pary z osobna, poprzez przeskakiwanie do dalszych rozdziałów na ich temat. • Ostatnia kwestia która utrudnia lekturę to zupełnie niezrozumiały brak choćby najprostszych mapek. Choć teoretycznie każdy powinien rozróżniać Arktykę od Antarktydy i pamiętać, gdzie jest sam lód, a gdzie pod lodem ląd, to obstawiam, że zdecydowana większość z nas będzie zmuszona zajrzeć do Wiki, by komfortowo śledzić zmagania odkrywców. Zróbcie to przed otwarciem książki. Wiem, gdzie jest skała Dupa Słonia (w okolicy), ale niech nikt nie oczekuje, że będę wiedzieć, gdzie jest Wyspa Słoniowa! • Jo Peary, Eva Nansen, Jane Franklin, Emily Shackleton, Kathleen Scott i Marie Herbert - wśród sześciu żon najs­łynn­iejs­zych­ polarników na dobrą sprawę nie ma jednej normalnej. (Swoją drogą, czy Amundsen był gejem? Bo wydaje mi się najsłynniejszy, a w książce jest tylko wzmiankowany.) Jo rodzi swoje pierwsze dziecko w Arktyce. Eva, śpiewaczka operowa i zapalona narciarka, jako pierwsza kobieta zaczyna szusować w spodniach. Jane, choć kompletnie nie wypadało tego robić damie, zwiedza pół świata (i to nie rozstając się ze swoim żelaznym łóżkiem z baldachimem). Kathleen - ta była równo postrzelona - rzeźbiarka potrafiąca z dnia na dzień rzucić Paryż, by jako siostra miłosierdzia uczestniczyć w okrutnej (innych nie ma) wojnie na Bałkanach, a zaraz potem czerpać z życia pełnymi garściami na wakacjach we Włoszech. • Niemal wszystkie panie najchętniej podążyłyby ze swymi mężami za koła podbiegunowe, a dwie nawet to zrobiły. I nie ma co się dziwić, bo ich dzielni faceci zostawiali je na kilka samotnych lat, z reguły w ciąży, bez środków do życia, z dziećmi i obowiązkowo chorymi teściowymi oraz z przykrymi zadaniami zdobywania sponsorów dla ich wyczynów oraz bronienia ich dobrego imienia. Dodatkowym brzemieniem był ciągły niepokój, że chłop na czubku tudzież u stóp świata być może właśnie jest rozsmarowywany między dwiema górami lodowymi, rozszarpywany przez morsa, zjadany przez współtowarzyszy (heroizm heroizmem, ale czasem człowieka naprawdę przyciśnie) lub - w najlepszym wypadku - pleśnieje od pół roku w śpiworze w oczekiwaniu na koniec polarnej zimy. • Życie tych ludzi było pełne namiętności i skrajnych emocji. Od ekstazy triumfu, przez rozpacz ciągłego wyczekiwania i samotności, wybuchy miłości po powrocie z wyprawy, po rozczarowanie wytęsknionym wspólnym życiem. Ich uczucia znamy z pierwszej ręki, bo zachowały się całe zaspy listów. Chociaż ci mężczyźni, ogarnięci obsesją zdobycia bieguna, byli rzecz jasna dziadowskimi mężami, to choć w części wynagradzali to swoim kobietom miłosną epistolografią. Żony rewanżowały się listami pełnymi wsparcia, wysyłanymi statkami wielorybniczymi. Korespondencja najs­ympa­tycz­niej­szej pary, Fridtjofa i Evy Nansenów, jest wspaniała i choćby dla niej warto przeczytać tę książkę. • Książkę wypożyczyłam z mojej ulubionej, wyjątkowej biblioteki w Wielkiej Wsi [Link] tam zawsze dostaję coś wartościowego. • Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu. [Link]
    +4 pouczająca
Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Lotta
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.
Autorka w swojej pracy w nowatorski sposób podjęła się omówieniu zagadnienia, w jaki sposób kultura odpowiedziała na przebieg modernizacji na terenach Rosji i Iranu przełomu XIX i XX wieku. • W swej wnikliwej rozprawie zajęła się szerokim spektrum problemów. Głównym zamiarem badaczki było uwidocznienie zarówno wspólnych cech, jak i różnic w przemianach obu państw. Ukazała podobieństwa w początkowej reakcji kultury rosyjskiej i irańskiej na kulturę zachodnią – fascynację nią, a jednocześnie pragnienie niezależności i przywiązanie do tradycji. • Skupiła się przede wszystkim na badaniach nad inteligencją rosyjską i irańską, rozważała, jak rosyjska literatura wpłynęła na rozpowszechnianie idei wolności oraz jaki miała wpływ na rozmaite sfery życia społecznego. • Omówiła m. in. zagadnienia kultury i języka, ukazała grupy kulturotwórcze jako konkretne zjawisko na tle abstrakcyjnego fenomenu kultury, postawiła pytania o istotę języka i jego rolę w kulturze. Zajęła się analizą problemową wybranych zjawisk zachodzących w omawianych państwach, snuła rozważania o pierwszym symbolu identyfikacji grupowej społeczeństwa, oceniła rolę prekursorów idei indywidualizmu w Iranie i Rosji, dokonała także interesujących porównań i podsumowań. • Celem autorki było przede wszystkim przedstawienie, w jaki sposób kultury „komunikują się”, jak przebiega dialog między ludźmi, należącymi do różnych kultur oraz jakie są i mogą być skutki dobrego lub złego zrozumienia partnera w dialogu. • Opracowała : Barbara Misiarz • Publiczna Biblioteka Pedagogiczna w Poznaniu
foo